Kolej na... Arka Woźniaka! | Wersja tekstowa / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Kolej na... Arka Woźniaka! | Wersja tekstowa 18 maj

Kolej na... Arka Woźniaka! | Wersja tekstowa

W sobotę opublikowaliśmy rozmowę z wychowankiem KGHM Zagłębia, Arkiem Woźniakiem. "Wąski" był kolejnym gościem Angeliki Kłos w serii "Kolej na..." i bardzo ciekawie opowiadał o swojej dotychczasowej karierze, a także o trudnych początkach w juniorskich zespołach. Zapraszamy na tekstową wersję wywiadu z obecnym zawodnikiem GKS-u Katowice!

18 maj 2020 17:00

Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Cześć Arek! Dobrze Cię widzieć.

-Cześć, witam wszystkich serdecznie.

Pierwsze pytanie rozgrzewkowe, powiedz jak się czujesz, jak Twoje samopoczucie?

-Wyśmienicie, właśnie odbyliśmy jednostkę treningową, wróciliśmy do trenowania, zaraz wrócimy do grania, z czego jestem niezmiernie szczęśliwy, ponieważ kocham grać w piłkę, jak wszyscy, więc jest zadowolenie i satysfakcja.

Obecnie reprezentujesz GKS Katowice. Jesteś wychowankiem Zagłębia, można powiedzieć też, że dzieckiem Zagłębia, pytanie to się często powtarzało… Czy tęsknisz za Zagłębiem? Masz czasem takie momenty, że naszego klubu Ci rzeczywiście brakuje?

-Na pewno tęsknie za Lubinem i za rodziną. Z żoną i córką jesteśmy w Katowicach sami, więc jak już wspomniałem, to za Lubinem tęsknimy. Antosia tęskni bardzo za Zagłębiem, oglądamy zawsze mecze. Jestem aktualnie piłkarzem GKSu, skupiam się na grze tutaj. Tęsknota za Lubinem na pewno jest, ale skupiam teraz swoją całą uwagę na grze dla GKSu Katowice. Lubin jest na pewno ważny dla nas i brakuje nam na pewno rodziny.

Pytanie, które również często się powtarzało, to czy chciałbyś kiedyś wrócić do Lubina?

- Myślę, że super byłoby zakończyć swoją piłkarską karierę w Zagłębiu. Jak wiemy, zawód piłkarza jest taki, że nie wszystko od nas zależy. Jeśli byłaby taka możliwość wrócić do Zagłębia, to byłoby naprawdę świetnie.

Pojawiały się myśli, żeby po zakończeniu kariery piłkarskiej zostać trenerem i szkolić naszą młodzież w Akademii KGHM Zagłębie?

-Na pewno po zakończeniu kariery piłkarskiej będę chciał zrobić papiery trenerskie. Teraz, jako, że jestem czynnym piłkarzem, ciężko byłoby powiązać te dwie rzeczy razem. Zjazdy i kursy trenerów są w weekendy, my gramy również w weekendy. Teraz tym bardziej będzie granie co 3 dni, więc nie byłbym w stanie tego pogodzić. Wracając do pytania, to na pewno przewijają mi się takie myśli. Chciałbym pracować dla Zagłębia jako trener. To świetna sprawa w swoim mieście trenować chłopaków, nie wiem jeszcze jaki to mógłby być rocznik, ale na pewno myślę na ten temat. Czuje to, chciałbym zostać przy piłce i być z nią związany. Po karierze będę robił wszystko, żeby zostać trenerem.

Czy możesz nam zdradzić powody swojego odejścia z Zagłębia?

-Jasne, nie ma tu nic do ukrycia. Nikt nie wyrzucał mnie z klubu, nikt też nie chciał żebym odchodził, nie czułem się, że jestem zbędny. Natomiast w pewnym momencie czułem, że nie jestem już ważną częścią zespołu na boisku. Nie dostawałem tylu minut grania, ile bym potrzebował. Byłem stosunkowo młodym zawodnikiem, przed którym jeszcze było trochę grania w piłkę. Jestem ambitnym piłkarzem, ja chciałem grać. Miałem jeszcze ważny rok czasu kontrakt w Zagłębiu, więc mogłem być w tej drużynie. Czułem się ważną częścią szatni. Na pewno zawodnicy mnie szanowali, za to, co robiłem dla tego zespołu, oprócz grania w piłkę. Jak już wspomniałem, jestem ambitnym człowiekiem i chciałem grać w piłkę, zaznaczam, że mogłem być jeszcze w Zagłębiu rok czasu i liczyć na coś. Nie zadowalało mnie jednak siedzenie na ławce rezerwowych, ja chciałem grać w piłkę.

Miałeś kiedykolwiek żal, albo poczucie niesprawiedliwości, jak docierały do Ciebie negatywne komentarze ze strony kibiców?

-Ja bardzo szanuję konstruktywną krytykę. Nie zawsze wychodzi w zawodzie piłkarza. Są wzloty i upadki. Ja zawsze dawałem 100% dla Zagłębia, a to że nie zawsze wychodziło, to jest jasne. Krytyka ludzi jest zawsze wkalkulowana i ja to oczywiście szanuję. Żal był zawsze do tych ludzi, gdzie co by się nie działo, to i tak było źle. To jest sport, nie zawsze wychodzi tak jakby się chciało. Czasem jesteś w dobrej dyspozycji, czasem w złej. Rozumiem, że ludzie będą krytykować, trzeba to im oddać i szacować to. Jak słyszy się niecenzuralne obelgi w swoją stronę, co by człowiek nie zrobił, to i tak było źle, to na pewno da się odczuć. Jestem związany z Lubinem, jestem wychowankiem tego klubu, zawsze dawałem z siebie maxa, a jak się słyszy z trybun niecenzuralne słowa w swoją stronę, to jest naprawdę przykro i było mi po prostu żal. Doceniam ludzi, którzy wspierali mnie w tych momentach, chcę zaznaczyć, że tacy też byli. Mimo, że nie było dobrze, a moja dyspozycja nie była taka, jak być powinna, to na pewno większa ilość ludzi mnie wspierała i mówiła że będzie dobrze, bardzo to doceniam i szanuję.

Był taki mecz w barwach Zagłębia, który złamał Ci serce?

-Na pewno każdą porażkę człowiek przeżywa, tym bardziej, że jest się wychowankiem tego klubu. Moja żona może potwierdzić, wracając do domu byłem załamany. Człowiek jest profesjonalistą, nieważne w jakim klubie gra, to porażki powinny takie być. Spadek Zagłębia, podczas mojego wypożyczenia w Górniku Łęczna … nie byłem w tym zespole pół roku, ale czułem mimo wszystko frustracje i smutek. Cieszę się, że mogłem z powrotem wrócić do Zagłębia i pomóc awansować do ekstraklasy.

Już z takich luźniejszych tematów, jak zaczynałeś swoją przygodę w seniorskiej piłce, to pamiętasz kto był największym wariatem w szatni?

-Wariatem piłkarskim był na pewno Szymek Pawłowski. Robił z obrońcami co chciał, byłem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności indywidualnych. Potrafił zrobić różnicę na boisku. Wybitnym wariatem był Ilijan Micański. Julek pokazywał na boisku, jak i poza nim, że jest pozytywnym wariatem. Młodym wariatem, poza boiskowym, który wchodził do drużyny był na pewno Filip Jagiełło. Pozdrawiam, jeśli będzie to oglądał!

Dlaczego Rolando ukradł Ci cieszynkę?

-Bardzo poważne pytanie, chyba muszę do niego napisać na twitterze (śmiech). Nie wiem, musiał oglądać chyba pierwszą ligę i zobaczył, jak Arek Woźniak się cieszy po bramkach.

Który z meczów w barwach Zagłębia zapadł Ci najbardziej w pamięć?

-To jest trudne pytanie, bo ciężko wybrać jeden konkretny mecz. Miałem wiele meczów z których byłem mega zadowolony. Na pewno spotkania wygrane ze Śląskiem Wrocław, czy to u nas, czy we Wrocławiu. Takie mecze to były mega smaczki, ważne też dla kibiców. Na pewno też mecz w Gliwicach, po którym zajęliśmy 3 miejsce. Dużo czasu minęło, gdzie Zagłębie stanęło ponownie na pudle. Ostatni taki sukces to było Mistrzostwo Polski, więc trochę lat trzeba było poczekać, żeby poczuć coś podobnego. Mieliśmy super drużynę, która dobrze grała w piłkę. To 3 miejsce było na pewno spełnieniem marzeń wielu zawodników w tej drużynie.

Na Instagramie pojawiły się propozycje matrymonialne, ale musimy rozczarować Twoje fanki, bo jesteś już zajęty.

-Niezmiennie od wielu lat, już nic z tym nie zrobię (śmiech). Moja żona to fantastyczna kobieta, wspiera mnie od wielu lat. Od początku mojej przygody z pierwszą drużyną jest ze mną.

Przechodząc jeszcze do Twojej kariery, gdybyś mógł cofnąć się w czasie, czy są decyzję, które chciałbyś podjąć inaczej?

-Staram się nie żałować swoich decyzji i nie wracać do tego, co by było gdyby… staram się nie patrzeć wstecz, oczywiście wyciągam wnioski, staram się wyciskać też maxa. Jestem chłopakiem, który dość późno zaczął grać w piłkę. Teraz możliwości młodych chłopaków są całkiem inne Na przykładzie Lubina… chłopaki, którzy w wieku siedmiu lat mogą trenować, to naprawdę fantastyczne. Mając takie obiekty, bazę do treningów i takich trenerów. Ja zaczynałem grać w piłkę mając 13 lat. Teraz to jest już późno, to tak naprawdę strata 6 lat podstaw grania w piłkę. Wiele rzeczy mi nie wychodziło na początku kariery. Nie żałuje i tak, gdybym miał żałować to byłbym smutnym człowiekiem, staram się podchodzić do życia pozytywnie i taki jestem- szczęśliwym człowiekiem.

Razem z Lubomirem Guldanem i Zbigniewem Szewczykiem zostaliście w trzecim etapie głosowania wybrani legendami Zagłębia.

- Wielkie uczucie. Chłopak z Lubina, z ulicy Mickiewicza, który miał naprawdę ciężko. Nie chce się oczywiście się użalać nad sobą, ale kiedyś było ciężko wybić się z podwórka. Wielka historia była, że ja razem z Adrianem, z jednego podwórka mogliśmy występować razem w Zagłębiu w pierwszej drużynie. To naprawdę napawało entuzjazmem chłopaków na naszym osiedlu i ludzi z Lubina. Więc tak, na pewno to ogromne wydarzenie. Choć kilka nazwisk na pewno zostało pominiętych, a mimo wszystko wiele zrobili dla Zagłębia i też trzeba oddać im szacunek. Taka jest droga eliminacji i głosowanie. Bardzo dziękuję wszystkim za oddany głos. Zawsze starałem się robić wszystko z korzyścią dla Zagłębia.

Powiedziałeś, że nie miałeś łatwych początków, ani łatwej przeszłości. W podobnej sytuacji do twojej mogą się mierzyć, bądź mierzą się inni zawodnicy. Powiedz, sport był dla Ciebie jakąś odskocznią, pomagał Ci przezwyciężać życiowe trudności?

-Na pewno sport dał mi dużo możliwości rozwoju, pod względem piłkarskim, jak i mentalnym. Ułożył mnie przede wszystkim jako człowieka. Granie w piłkę nie polega tylko na piłkarskim rzemiośle. Jest to oczywiście bardzo ważne i istotne, ale są też inne ważne wpływające na sukces czynniki. Trzeba do tego użyć głowy, bo mental jest bardzo ważny. Mogłem załamać się w niektórych momentach. Bo na początku, mając 13 lat był duży przemiał zawodników, wielu było z zewnątrz. Dla chłopaków z Lubina nie było łatwo przedostać się przez multum piłkarzy. Były wtedy selekcje, po 50-60 piłkarzy na testach, bo tak to się kiedyś odbywało. Teraz to idzie wszystko bardziej profesjonalnie. Zawodnicy w młodym wieku są prześwietlani, nie trzeba ich oglądać na żywo. Kiedyś było 44 piłkarzy na dwóch boiskach i wyłaniali do drużyny. Nie było łatwo. Mogę tylko wszystkim chłopakom z Lubina powiedzieć, żeby się nie poddawali. Jeden dzień może być zły, ale wyjdź na następny dzień na trening i zrób, żeby było lepiej, niż poprzednio. Ja tak zawsze do tego podchodziłem, aby wyciskać maxa. Jak czasami słabiej się czujesz piłkarsko, to daj mentalnie. Bo jak dasz z siebie mentalnie, wrócisz do domu i powiesz, że dałeś z siebie wszystko, to nic więcej nie zrobisz. Jak dałeś z siebie wszystko, to jest sukces.

Jesteś wzorem, dla chłopaków z Lubina i myślę, że nie tylko. Myślałeś kiedyś, co by było, gdybyś nie został piłkarzem, jaką drogę mógłbyś obrać? Może widziałeś siebie w innej roli, niekoniecznie w sporcie?

-Jako nastoletni chłopak, ciężko myśleć o tym, co będzie w przyszłości. Chłopak w wieku 12 lat, a teraz w wieku 8 nie myśli o niczym, tylko o piłce nożnej. Też nie traktują tego jeszcze jako profesjonalny zawód. Młodzi adepci nie mogą na to patrzeć jako: będę grał w piłkę i zarabiał pieniądze, bo na tym to nie polega. Ja też o tym tak nie myślałem. Na początku chciało się być w drużynie, reprezentować swój klub, z którego pochodzisz.

Dokończ zdanie teraz:

Najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu to: rodzina.

Film, lub serial, który ostatnio przypadł mi do gustu: Na pewno reklamę zrobię netflixowi, ale myślę, że nie będą tego oglądać. Podczas kwarantanny z żoną męczyliśmy netflixa i wiele świetnych tytułów oglądaliśmy. Aktualnie oglądamy „Faudę”. Serdecznie polecam, w takich klimatach się obracamy, klimatach polityczno-amerykańskich.

Wydarzenie, które zmieniło Twoje życie: Poznanie mojej żony i narodziny mojej kochanej córeczki Antosi.

Zagłębie jest dla mnie: Na pewno ważnym elementem mojego życia. Większość kariery spędziłem właśnie tam. Po prostu, bardzo ważnym elementem.

Arek, czego możemy Ci życzyć?

-Zdrowia dla mnie i mojej rodziny. Trzymajcie za mnie kciuki i moją drużynę, abyśmy wygrywali mecze i zrobili robotę, która do nas należy. Jestem teraz w GKSie Katowice, staram się robić wszystko, aby wykonać dobrą robotę. Jestem profesjonalistą i zawsze daje z siebie maxa. Dziękuje wszystkim i trzymam kciuki za Was tak samo!