Rzut karny to jeszcze nie gol? / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Rzut karny to jeszcze nie gol? 7 lis

Rzut karny to jeszcze nie gol?

Rzut karny. Piłka ustawiona 11 metrów od bramki przeciwnika. Jeden z łatwiejszych sposobów na pokonanie bramkarza. Ile razy przestrzelona jedenastka pozbawiała zespół szansy na zwycięstwo? Ile razy trafiona dawała radość drużynie, kibicom, całym miastom czy też krajom? Starsi kibice z pewnością pamiętają dwa rzuty karne wykonywane przez Romualda Kujawę, które dały nam historyczne Mistrzostwo Polski w sezonie 1990/1991.

7 lis 2020 18:33

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Perfekcyjni ligowcy

Za nami 8. kolejek PKO Ekstraklasy. Dotychczas we wszystkich spotkaniach podyktowano 27 rzutów karnych. Tylko jeden z nich nie zakończył się golem, a pechowym wykonawcą był Sergiu Hanca z Cracovii, którego uderzenie zatrzymał Matus Putnocky ze Śląska Wrocław. Niemniej jednak taki wynik daje nam skuteczność na poziomie 96%! W poprzednim sezonie sędziowie odgwizdali łącznie 106 jedenastek, które zamieniły się na 87 goli, co dało 82% skuteczności. Jeszcze słabiej było 2 lata temu. Wówczas na boiskach PKO Ekstraklasy podyktowano 129 karnych, a do siatki trafiło tylko 76% (98 goli).

Specjalista w miedziowej koszulce

Skoro jesteśmy w temacie rzutów karnych nie sposób ominąć tutaj osoby Filipa Starzyńskiego. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że „Figo” jest najlepszym egzekutorem jedenastek grającym obecnie na boiskach PKO Ekstraklasy. W tym sezonie 29-letni pomocnik stawał oko w oko z bramkarzem drużyny przeciwnej jeden raz, a konkretnie w spotkaniu przeciwko Legii Warszawa (1:2). Jak to zwykle w przypadku Filipa bywa, rzut karny został pewnie zamieniony na gola. Od 2016 roku, czyli momentu, gdy Starzyński zasilił szeregi KGHM Zagłębia podchodził do piłki ustawionej na 11. metrze 24 razy. Aż 22 z tych prób kończyło się golami, co daje nam świetną skuteczność na poziomie 92%!

Kto zatrzymywał Filipa?

Pierwszym z nich był Marin Skender w spotkaniu III rundy el. Ligi Europy przeciwko Sonderyjske. 37-letni wówczas golkiper rozgrywał świetne zawody wielokrotnie broniąc uderzenia naszych zawodników i podobnie było przy rzucie karnym z 62. minuty. Co istotne sytuacja miała miejsce przy stanie 1:2 dla Duńczyków, więc nie można wykluczyć, że był to strzał, który mógł zmienić oblicze całego dwumeczu i przybliżyć lubinian do upragnionego awansu.
Z ligowych bramkarzy górą w pojedynku ze Starzyńskim był Burić, który w sezonie 2018/2019 obronił rzut karny z 86. minuty. Dobra interwencja nie uchroniła jednak Lecha przed porażką, bo tego dnia Miedziowi byli bardzo dobrze dysponowani i niemal w ostatniej akcji meczu przechylili szalę zwycięstwa strzelając na 2:1 (konkretnie zrobił do obrońca Lecha Nikola Vujadinović).

Gdy zajrzymy na cały dorobek Starzyńskiego w swojej karierze otrzymamy pełen obraz umiejętności Filipa w tym fragmencie gry. Na poziomie Ekstraklasy i Pucharu Polski 29-latek podchodził do piłki łącznie 40 razy i tylko 3 próby nie zakończyły się golem. Oprócz wyżej wymienionych Skendera i Buricia, do grona „szczęśliwców” musimy doliczyć Pavelsa Steinborsa, wówczas zawodnika Górnika Zabrze.

Złote karne Kujawy

15 czerwca 1991 roku. Stadion GOS w Lubinie, na trybunach blisko 13 tysięcy kibiców. Wszyscy czekają na mecz, który miał być formalnością i stemplem na świetnym sezonie w wykonaniu Zagłębia. Rzeczywistość okazał się inna. Zawisza Bydgoszcz przyjechał do Lubina bardzo zmotywowany i na przerwę schodził z prowadzeniem 1:0. Ba, jeszcze w 80 minucie wynik dalej utrzymywał się na tablicy świetlnej. Wtedy przydarzyło się coś, co każdy kibic piłki nożnej chciałbym przeżyć. Niesamowity powrót Miedziowych zza światów i dwa gole z rzutów karnych Legendy naszego Klubu Romulada Kujawy. Były kapitan zamieniał jedenastki na gole odpowiednio w 83. i 92. minucie czym zapewnił pierwsze w historii Mistrzostwo Polski dla Zagłębia. Jak sam wspomina w wywiadzie dla naszej telewizji klubowej: „W meczu, który decydował o Mistrzostwie Polski były dwa rzuty karne, które wykonywałem. Byliśmy przygotowani na wielką fetę po meczu, ale niestety bardzo długo przegrywaliśmy 0:1. Zawisza postawił nam wtedy bardzo trudne warunki. Wielu bałoby się tej odpowiedzialności. Ja jednak podszedłem do piłki i zdobyłem bramki. To były bardzo duże momenty mojego życia.”

Jak widać historie związane z rzutami karnymi są nierozłącznym elementem naszego Klubu. Wypada tylko się cieszyć, że jesteśmy w grupie drużyn, które wybitnych specjalistów od jedenastek przyciągają do siebie jak magnes. I choć nie możemy być pewni co napisze życie w przyszłości, to mając w zespole Filipa Starzyńskiego, a wśród Legend Romualda Kujawę o strzały z jedenastu metrów możemy być spokojni.