Szymon Kapias: Zrobiłem na przekór Janowi Furtokowi! / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Szymon Kapias: Zrobiłem na przekór Janowi Furtokowi! 25 lip

Szymon Kapias: Zrobiłem na przekór Janowi Furtokowi!

Obrońca z "dziewiątką"? Takich było niewielu! Wśród nich był jednak Szymon Kapias, który występował w KGHM Zagłębiu Lubin w latach 2009-2011. Przed meczem z GKS-em Katowice (gdzie również grał) opowiedział o żartach w szatni Miedziowych, historię nietypowego numeru na koszulce oraz zdradził, czym zajmuje się obecnie.

25 lip 2025 14:32

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Pamiętasz moment przyjścia do Zagłębia?

- Grałem wcześniej w GKS-ie przez dwa i pół roku. Najpierw zostałem wypożyczony, a potem tak się potoczyło, że Zagłębie złożyło najlepszą ofertę. Graliśmy wtedy w Pierwszej Lidze, ale przychodziłem tak naprawdę do klubu ekstraklasowego. Tym bardziej, że w pół roku zrobiliśmy awans.

Czyli długo nie trzeba było cię namawiać na transfer.

- Chciałem rozwijać siebie, pójść do przodu. A ta opcja dawała mi możliwość podjęcia rękawicy w Ekstraklasie i z tego skorzystałem.

Które wspomnienie z Zagłębia jest twoim najlepszym?

- Na pewno jest to awans. Później mieliśmy fatalną rundę, ale dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, zaczęliśmy punktować i utrzymaliśmy się bez problemu. Udowodniliśmy, że nawet w trudnej sytuacji potrafimy sobie poradzić.

Aleksander Ptak w rozmowie z Krzysztofem Kostką opowiedział anegdotę o tym, że nakleił ci na masce samochodu napis "Castorama". Było więcej takich żartów?

- Pamiętam, że kiedyś cała drużyna podpisała się na mojej koszuli! Wtedy bardzo się zirytowałem, ale później się z tego śmiałem, był to fajny żart!

Zdarzało ci się też robić żarty kolegom z zespołu?

- Sam nie robiłem! Ale gdy ktoś coś robił, to raczej nie odwracałem wzroku (śmiech). Tych żartów było mnóstwo, ale były one ze smakiem, budowały atmosferę i raczej nikt się z ich powodu nie obrażał. Tak jak z koszulą... Do dziś nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale musiał mieć dobrą fantazję.

Popytamy...

- Trzeba popytać, może ktoś się przyzna! Ale był to najlepszy żart, z którym się spotkałem w całej karierze.

A jak doszło do tego, że grałeś z "dziewiątką", choć napastnikiem nigdy nie byłeś?

- Zrobiłem to na przekór świętej pamięci Janowi Furtokowi. Powiedział kiedyś, że obrońca nie może grać z numerem dziewięć, z czego trochę się śmialiśmy w GKS-ie. Gdy przyszedłem do Zagłębia, numer "15", z którym wcześniej grałem, był zajęty, bo grał z nim Przemek Kocot. Zapytałem, jaki jest pierwszy wolny numer, usłyszałem że "dziewięć". Stwierdziłem wtedy, że dla żartu wezmę! I miałem ten numer do czasu przyjścia Darvydasa Sernasa, odpuściłem mu!

Z kim z szatni Zagłębia masz kontakt do dzisiaj?

- Trochę się rozjechaliśmy. Na Śląsku czasami się złapię z Dawidem Plizgą. Ale każdy z nas był z innych stron Polski czy nawet świata. Nie mamy ze sobą stałego kontaktu, ale czasem się widzimy – na przykład na jakichś mistrzostwach Polski oldbojów. Wtedy rozmawiamy z przyjemnością!

Kto w drużynie Zagłębia zrobił na tobie największe wrażenie?

- Na pewno Iljan Micanski, Costa Nhamoinesu, Mouhamadou Traore, Mateusz Bartczak, Dariusz Jackiewicz, Robert Kolendowicz. Ale najbardziej chyba Grzesiu Bartczak, który wrócił po długiej kontuzji. Nikt mu nie dawał szans, a on znów zaczął grać w podstawowym składzie z powodzeniem. Czapki z głów, bo miał taką siłę woli i charakteru.

Widziałem, że grałeś w drużynie gwiazd GKS-u Katowice.

- To było dwa lata temu. Mój kolega z boiska w GKS-ie Grzesiu Górski był pomysłodawcą powrotu Spodek Super Cup. Odkopał ten turniej po tym, jak jego organizacja została przerwana kiedyś przez bijatykę na trybunach. Zadzwonił do mnie i zapytał czy nie chciałbym zagrać. Od razu się zgodziłem. I ten turniej naprawdę się udał i życzę Grzesiowi, żeby wciąż mógł go kontynuować.

Czym się zajmujesz na co dzień?

- Prowadzę firmę z częściami samochodowymi, sprowadzam samochody ze Stanów. Ale też jeszcze do stycznia grałem w okręgówce, z czego miałem frajdę. Mój organizm powiedział jednak, że już wystarczy.

Myślałeś o powrocie do piłkarskiego świata w innej roli?

- Jakieś pomysły mam... Na razie nie robiłem kursów trenerskich, ale ludzie mi mówią, że widzę więcej. Może za jakiś czas wrócę do piłki i będę prowadzić treningi indywidualne albo zajęcia dla dzieciaków. Tylko najpierw będę musiał ukończyć potrzebne kursy.