Dąbrowski: Stać nas na zrobienie niespodzianki / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Dąbrowski: Stać nas na zrobienie niespodzianki 17 kwi

Dąbrowski: Stać nas na zrobienie niespodzianki

Maciej Dąbrowski u progu rundy finałowej rozgrywek Lotto Ekstraklasy, w której znaczącą rolę ma odegrać ambitna miedziowa drużyna. Pierwszy przykład Zagłębie dało w Warszawie, w piątek pora na kolejny krok. Rozmowa została przeprowadzona specjalnie do najnowszego numeru "Naszego Zagłębia"

17 kwi 2018 09:52

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin

Udostępnij

Ekstraklasa

Dlaczego 20 kwietnia to specjalna data dla Macieja Dąbrowskiego?
Maciej Dąbrowski: - (śmiech) Oczywiście dlatego, że gramy ligowy mecz z Lechem Poznań! Tego dnia wypadają też moje urodziny, więc warto by było zrobić sobie i Kibicom prezent. Przed nami bardzo fajne dwa mecze, zaczęliśmy z Legią w Warszawie, a teraz przyjedzie do nas Lech Poznań. Bardzo liczę, że pokusimy się o niespodziankę, bo dobre wyniki w takich spotkaniach dają niesamowitego kopa do dalszej pracy. Jedną już udało nam się sprawić. Możemy coś w tej lidze namieszać i z takim nastawieniem czekamy na rozpoczęcie rundy finałowej.

Ty na pewno nie należysz do ulubionych rywali dla zawodników Lecha. W meczach z Kolejorzem zdobyłeś wówczas 3 gole i zanotowałeś 2 asysty…
- Oby tak było dalej. Natomiast pamiętam też gorsze spotkania, choćby w barwach Legii, kiedy na Lechu przegraliśmy 0:3. Całościowo mój bilans z Lechem jest chyba dodatni i chciałbym tę passę kontynuować. Mimo tego, że zrealizowaliśmy najważniejszy cel na ten sezon i jesteśmy w „górnej ósemce” to mamy większe apetyty.

Bramki, które zdobywałeś w meczach z Lechem mocno przyczyniały się do sukcesów zespołów, w których grałeś. Zdobyłeś arcyważnego gola dla Legii, w kontekście późniejszego mistrzostwa Polski. Rok wcześniej Twoje 2 bramki w jednym meczu dały zwycięstwo Zagłębiu – wówczas „Miedziowi” kończyli sezon z brązowymi medalami…
- Naturalnie, że chciałbym to wszystko powtórzyć. Wysokie miejsce jest w zasięgu Zagłębia, czekają nas dobre mecze, czołówka również przyjedzie do Lubina. Musimy regularnie punktować. W meczu z Lechem rywale będą mieli dodatkową presję, później zmierzymy się z Górnikiem, który zdecydowanie jest w naszym zasięgu. Na koniec Jagiellonia, z którą wygraliśmy już przecież na naszym stadionie.

Czy u piłkarzy KGHM Zagłębia Lubin pojawiały się wątpliwości, że nie zagrają w grupie mistrzowskiej?
- Przed ostatnim meczem sezonu zasadniczego czułem, że będzie dobrze. Lechia Gdańsk nie przegrała derbów w ekstraklasie, a 42 punkty zawsze dawały grupę mistrzowską. Nie miałem obaw.

A słyszałem, że o pierwszą ósemkę Ty byłeś spokojny z chwilą przyjścia. Głośno w szatni mówiłeś, że jesteście zbyt dobrzy, by nie zagrać w grupie mistrzowskiej…
- Zagłębie jest na tyle poukładaną drużyną, ma na tyle dobrych zawodników, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zabrakłoby nas w ósemce. Chciałem wrócić do Zagłębia, by rywalizować o wyższe cele, niż gra o utrzymanie! Staram się pomagać chłopakom, by nasza drużyna kolejny raz fajnie zapisała się w historii całego klubu.

Gra w obronie Zagłębia to w tym sezonie atut „Miedziowych” i dokładasz do tego cegiełkę?
- Prawda jest taka, że zagrałem tylko 3 spotkania, a w ostatnim meczu popełniłem błąd, który skutkował rzutem karnym dla rywali! Nie czuję, że jestem już w optymalnej formie, ale z całym sztabem pracujemy nad tym, by moja dyspozycja szła do góry. Rozmawiamy o tym, wyciągamy wnioski i indywidualnie pracuję, by wskoczyć na odpowiednie tory.

Jak popełniasz błąd, to nie boisz się wziąć za niego odpowiedzialności?
- Zdecydowanie nie boję się rozliczenia. W meczu z Cracovią zachowałem się bezmyślnie, aż mi wstyd. Gdyby ktoś po meczu zapytałby mnie, kto odpowiada za utratę gola, wskazałbym bez wahania na siebie. Jestem obrońcą, błędy się przydarzają, trzeba z nich wyciągać odpowiednie wnioski. Teraz podnoszę głowę do góry, wypinam klatę do przodu i czekam na kolejny mecz, na kolejne zwycięstwo.

Z perspektywy całego sezonu, jesteś zaskoczony, że Lech Poznań wygrał pierwszą część rozgrywek?
- To właśnie specyfika ekstraklasy, na dobrą sprawę każdy może każdego ograć. U siebie pokonaliśmy Jagiellonię, tydzień później lider z Białegostoku przegrał u siebie z Wisłą Płock. Legia w trudny momencie przegrała na Arce. Moim zdaniem gra o mistrza Polski toczyła się będzie do samego końca sezonu.

Można więc wysnuć stwierdzenie, że wygra zespół najlepiej przygotowany fizycznie, z najdłuższą ławką?
- Myślę, że tak. Zostało 7 spotkań, kończymy za półtora miesiąca. Przed nami intensywne tygodnie, sporo grania. Zespół z najszerszą kadrą i dobrze przygotowany fizycznie najlepiej zniesie te trudy i to właśnie on sięgnie po mistrzostwo. Ważne będzie też unikanie błędów na boisku.

Informacja, że bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne to dobry sygnał dla Kibiców Zagłębia. W ostatnich meczach „Miedziowi” grali do ostatniej minuty i kilkukrotnie w końcówkach potrafili osiągać dobre rezultaty. Przysłowiowej „pary” naszej drużynie nie brakuje.
- Czujemy się dobrze przygotowani. Natomiast nie możemy tracić takich bramek, jakie traciliśmy. Biorę za to odpowiedzialność, bo jestem częścią defensywy. Najlepszy przykład wspomniany gol z karnego w meczu z Cracovią. Jestem przekonany, że gdyby nie mój błąd, to rywale nie postawiliby nam tak trudnych warunków w końcówce.

Nie będę Cię pytał o Twoich faworytów do mistrzostwa. Natomiast gdybyś mógł zdradzić, czy miejsce, które obecnie zajmuje Zagłębie Was satysfakcjonuje?
- Zdecydowanie nie jesteśmy zadowoleni z obecnej pozycji. Awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej, by bić się o jak najwyższe cele. Po to wspierali nas będą Kibice! Stać nas na pewno na zrobienie takiej niespodzianki, jak dwa sezony temu. Czy się uda? Nie wiem, mamy natomiast swoje atuty i powalczymy!