Prezes Zarządu Zagłębia Lubin S.A. podsumowuje rok 2020 / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Prezes Zarządu Zagłębia Lubin S.A. podsumowuje rok 2020 26 gru

Prezes Zarządu Zagłębia Lubin S.A. podsumowuje rok 2020

„To był ciekawy i bardzo udany rok z pandemią w tle” – mówi w rozmowie z nami Prezes "Miedziowych". Zapraszamy na rozmowę z Panem Arturem Jankowskim, w której podsumowaliśmy ostatnie dwanaście miesięcy w lubińskim Klubie.

26 gru 2020 12:00

Fot. Mariusz Babicz / Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

Panie Prezesie, za nami ostatni mecz rundy jesiennej, powoli kończy się rok 2020. Jaki Pana zdaniem był to czas dla naszego Klubu?

- Uważam, że był to bardzo udany rok dla Zagłębia Lubin. Choć ciężki, bo z pandemią w tle. Ostatnie dwanaście miesięcy były więc pod tym względem trochę nieprzewidywalne, aczkolwiek każdy klub w naszej lidze musiał się z tym problemem mierzyć. Podobnie sytuacja będzie wyglądać w nadchodzącym czasie, bo zagrożenie w dalszym ciągu jest i na ten moment musimy brać to pod uwagę. Jednak ogólnie podsumowując, to ten rok w aspekcie finansowym był rekordowy w historii klubu, a w sportowym dobry. Zawsze jednak może być lepszy i do tego dążymy.

Przychodząc do Klubu w grudniu ubiegłego roku na pewno miał Pan koncepcje tego, jak ma wyglądać zarządzana przez Pana Spółka. Pewnych rzeczy oczywiście nie dało się przewidzieć, ale co, pomimo wspomnianej pandemii, udało się zrealizować?

- Na pewno udało się zrealizować cele na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, zależało nam na zoptymalizowaniu pracy Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie. Po drugie, chcieliśmy także ułożyć kwestie związane z pierwszym i drugim zespołem. Oczywiście, równolegle ważne były również aspekty operacyjne i finansowe Spółki. Dlatego patrząc z perspektywy czasu na te wszystkie elementy i analizując to, co udało się zrobić, uważam, że wiele rzeczy zostało zrealizowanych bardzo dobrze.

Weźmy choćby akademię, w której wyznaczyliśmy pewien schemat działania i plan, jak chcemy funkcjonować w przyszłości. Konsekwentnie był on realizowany i jak pokazują wyniki sportowe, metodyka okazała się dobra. Analogicznie sprawa wyglądała z drugim zespołem, gdzie także po rozmowach wewnętrznych określiliśmy, w jakim chcemy iść kierunku i tutaj także realizujemy postanowione założenia.

Jeśli chodzi o pierwszy zespół, to tutaj sprawa jest bardziej złożona. Należy to rozpatrywać w odniesieniu do dwóch okresów, końcówka poprzedniego sezonu i obecny. Z pierwszej części jesteśmy mniej zadowoleni, ale wyciągnęliśmy wnioski i obecne rozgrywki są dużo lepsze w wielu aspektach.

Powiedział Pan o zrealizowanych celach przez akademię, co dokładnie miał Pan na myśli?

- Praca naszej akademii to wypadkowa wielu elementów i przez taki pryzmat powinno się ją oceniać. Chcieliśmy choćby wzmocnić rywalizację i tym samym podnieść poziom w starszych rocznikach. Mówię przede wszystkim o drużynach występujących w Centralnej Lidze Juniorów, czyli U-15, U-17 i U-18. Każda z tych grup w tym roku święciła swoje sukcesy, bo choć poprzedni sezon skończył się szybciej i dlatego pozostał pewien niedosyt w postaci tylko brązowego medalu najstarszego rocznika, to ten wygląda już dużo lepiej. Nasze drużyny zajmują czołowe pozycje, mamy wielu ciekawych zawodników, a nasz system szkolenia idzie ciągle do przodu. Uzupełniliśmy również pozycję w sektorze Under, co z czasem również będzie przynosić wymierne korzyści.

Dodatkowo przystąpiliśmy także do Certyfikacji PZPN dotyczącej przyznania Złotej Gwiazdki i dosłownie kilka dni temu te odznaczenie otrzymaliśmy. Jesteśmy również objęci, jako jeden z dwóch klubów z całej Polski audytem Double Pass finansowanym przez FIFA i PZPN, z czego jesteśmy dumni. Jest to dla nas ciekawa opcja, dającą inną perspektywę i przede wszystkim szansa na bycie jeszcze lepszym.

Ciekawie wygląda również sytuacja w rezerwach KGHM Zagłębia Lubin, które po rundzie jesiennej rozgrywek trzeciej ligi zajmują siódmą pozycję.

- Zgadza się. W tym miejscu warto również wspomnieć, że na tym poziomie nasz zespół jest jednym z najmłodszych w Polsce. Średnia wieku drużyny rezerw w wielu meczach wynosiła nieco ponad 18 lat. Na pewno mocno skupiliśmy się na tym, aby również rozwijał się on optymalnie, grając w niezwykle silnej grupie trzeciej. Jesteśmy w niej drużyną stabilną, a wielu chłopaków z rezerw może grać już wyżej. Oprócz zdobywania przez nich cennego doświadczenia, daje nam to także dodatkowe korzyści, choćby w postaci punktów w Pro Junior System. Można nawet powiedzieć, że już po pierwszej rundzie tę klasyfikację wygraliśmy. Nasz drugi zespół, to duży sukces trenera Adama Buczka, który ściśle współpracuje z pierwszym szkoleniowcem Martinem Sevelą, ale także z trenerem Pawłem Karmelitą czy koordynatorem akademii, Robinem Pronkiem. Naszym zdaniem jest to udana kooperacja i ciekawy projekt. Dlatego na tym polu jesteśmy zadowoleni. A wysoka pozycja w tabeli? Wyniki są dla nas ważne, ale nie mają aż tak dużego znaczenia.

Co w takim razie ma?

- Chcielibyśmy, aby jak najwięcej młodych zawodników przechodziło szybciej te szczeble edukacji sportowej, aby jeszcze sprawniej wchodzili w ten sport seniorski. Wyniki są ważne, ale tak naprawdę w piłce liczy się to, ilu z tych młodych chłopców z akademii trafi finalnie do pierwszego zespołu. W tym sezonie mieliśmy kilka fajnych debiutów w drugiej drużynie, zagrali choćby piętnastoletni Oliwier Sławiński, rok starsi Bartek Wierzchowski, Szymon Weirauch, Tomasz Pieńko. Dlatego dla nas ważne jest, aby czy w drugiej drużynie, czy zespołach Centralnej Ligi Juniorów grać młodszymi rocznikami. Żeby nie czekać za długo i nie hamować w ten sposób rozwoju zawodników, wyróżniających się na tle rówieśników. To jest właśnie nasz cel, nasza strategia. Jeśli się wybijasz, to grasz wyżej, ale jeśli nie jesteś wyróżniającą się postacią, to w porządku, nadal rozwijasz się wśród rówieśników, a my na Ciebie poczekamy.

Czy podobnie patrzycie pod kątem pierwszego zespołu, gdzie choćby w tym roku mieliśmy debiuty kolejnych wychowanków akademii – Kacpra Bieszczada, Jakuba Sypka czy Kamila Kruka?

- To nie jest przypadek, że któryś z tych chłopców przeszedł nagle do pierwszego zespołu i debiutował w Ekstraklasie, bo to jest część naszej strategii. Bardzo dobrze przemyślanej strategii, która uwzględnia nie tylko te wymienione nazwiska, a grupę kolejnych zawodników. Mamy już w tym momencie kilku kolejnych chłopaków trenujących z pierwszą drużyną i czekających na swoją szansę. Za chwilę będą więc następni. Czas pokazał, że młodzi zawodnicy także potrafią sprostać wymaganiom w najwyższej klasie rozgrywkowej i niektórzy wykorzystali swoją szansę, przez co wywalczyli sobie miejsce w składzie. Myślę, że to pokazuje, że polityka wprowadzania wychowanków jest nas ważna. Oczywiście, nie zaniedbujemy także skautingu, nie tylko monitorując utalentowaną młodzież w naszym kraju, ale także dbając o to, żeby wszystkie umowy z naszymi wychowankami były regularnie podpisywane. Skauting to bardzo ważny element w tej układance. Uważam, że działa coraz lepiej i rozwijamy się w tym obszarze. Kuba Chodorowski z zespołem robi dobra robotę.

Powiedział Pan, że lubińska akademia przystąpiła w tym roku do programu Certyfikacji PZPN. Co to dla nas oznacza?

- Dla nas jest to obowiązek. Jako jedna z topowych akademii w kraju chcieliśmy mieć takie odznaczenie, bo to też kwestia wizerunkowa. Co prawda, do jej uzyskania potrzebowaliśmy uzupełnić tak naprawdę kilka detali, ale sam proces przyznawania Złotej Gwiazdki rozkłada się trochę w czasie i dopiero w połowie grudnia otrzymaliśmy informację o jej przyznaniu. Pozwoli nam to ustabilizować pewne rzeczy na poziomie szkolenia, ale jest również wartością dodaną od strony marketingowej. Nie będę ukrywał, że jest to dla nas ważne i mocno nas to cieszy.

W takim razie skąd wziął się temat audytu przeprowadzanego przez renomowaną, belgijską firmę Double Pass?

- Akurat do audytu, który finansowany jest przez FIFĘ i Polski Związek Piłki Nożnej, zostaliśmy zaproszeni. Podchodzimy do tego trochę coachingowo, czyli na zasadzie zorientowania się, co możemy zrobić jeszcze lepiej. Zostaniemy poddani dokładnej, wielopoziomowej analizie przez najlepszych fachowców. W szczegółowy sposób przyjrzą się naszej metodyce pracy, infrastrukturze, szkieletowi organizacji i po pewnym czasie dostaniemy „feedback”. Na pewno jest to wartość dodana, ponieważ w Double Pass pracują świetni trenerzy, mający za sobą podobne audyty w wielu federacjach czy klubach Premiership i Bundesligi. Jako akademia możemy na tym tylko zyskać, ponieważ dostaniemy informację, gdzie możemy coś usprawnić czy być jeszcze lepsi. Musimy już powoli równać nie do najlepszych w Polsce, ale najlepszych w Europie czy na świecie.

W tym roku utworzono ciekawy projekt, który wielu młodym zawodnikom dał tzw. piłkarskie drugie życie.

- Bardzo się cieszę z takich inicjatyw jak Zagłębie Lubin Future. Kiedy w czerwcu tego roku po raz pierwszy usłyszałem o tym projekcie, od razu powiedziałem: róbmy to! Myślę, że dla wielu młodych chłopców to kontynuowanie pięknej przygody, jaką jest gra w piłkę. Dodatkowo, mają wspaniałe wsparcie w postaci doświadczonych trenerów - Piotrka Błauciaka, Krzyśka Kotlarskiego i Marcina Szmila. Na tym może zyskać nie tylko nasza akademia, gdyż ci chłopcy mogą do nas przecież kiedyś wrócić. Czy to jako zawodnicy, trenerzy czy nawet pracownicy. Zyska na tym całe piłkarskie Zagłębie Miedziowe, bo kiedy Ci chłopcy skończą szkolenie, zapewne zasilą wiele z lokalnych drużyn. Mocno kibicujemy i trzymamy kciuki, aby Future rozwijał się jak najlepiej.

W dobie pandemii również dużym echem w Polsce odbiło się klubowe szycie maseczek. Jakie były podstawy do podjęcia takiej inicjatywy?

- Ukłon należy skierować w kierunku naszego działu marketingu, a konkretnie Pań, które natychmiast zareagowały na potrzeby ludzi i sprawnie ruszyły z procesem produkcji klubowych maseczek. Bardzo szybko okazało się, że zapotrzebowanie na nie jest duże, w związku z czym przez kilka tygodni w budynku klubowym trwały prace nawet po kilkanaście godzin dziennie. Cieszy mnie fakt, że z jednej strony, jako klub mogliśmy, choć w ten sposób pomóc, a i dzięki temu w tych trudnych czasach nasi pracownicy mogli wykonywać swoje obowiązki. Zresztą, szycie maseczek, to tylko jedna z kilku ciekawych inicjatyw klubu, skierowana do sympatyków Miedziowych w momencie pandemii. Zrealizowaliśmy także kilka innych projektów CSR – owych, jak choćby wspólne ćwiczenia wideo z zawodnikami czy trenerami, zajęcia z dietetykiem, a także związane z profilaktyką zdrowego kręgosłupa. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i w ten sposób, choć na chwilę, zapomnieć o problemach związanych z sytuacją epidemiologiczną.

Przejdźmy w takim razie do kolejnego aspektu, finansowego. Ten rok pod tym względem zaczął się dla Klubu udanie. Przeprowadziliście rekordowy na ten czas transfer Bartosza Slisza do Legii.

- Zdecydowanie ostatnie dwanaście miesięcy były na tej płaszczyźnie dość specyficzne. Z jednej strony pandemia, która mocno uderzyła także w kluby piłkarskie i nie były one skore do wydawania dużych pieniędzy za zawodników. Z drugiej, my zaliczyliśmy, także dzięki sprzedaży naszych piłkarzy, rekordowe wpływy. Można rzec pół żartem, że spowodowało to brak otrzymania wsparcia w postaci tarczy. Zdyskwalifikowały nas bowiem zbyt duże przychody. Ale tak, rok zaczęliśmy udanie, bo transferem Bartka Slisza do Legii. Rekordowym, ponieważ do tej pory takie kwoty w transakcjach pomiędzy klubami z Polski nie padały. Przez kolejne miesiące przygotowywaliśmy następny transfer, tym razem Bartosza Białka do Wolfsburga i także w tym przypadku  suma, jaką udało się wynegocjować, była bardzo satysfakcjonująca. Warto wspomnieć, że koszty samej transakcji były naprawdę niskie, stad większość pieniędzy została tak naprawdę w klubie. Końcówka roku, to już transfer Damjana Bohara do NK Osijek, który nie był wcale łatwym przedsięwzięciem. Udanym, jeśli chodzi o aspekt finansowy, trochę mniej, gdy popatrzymy pod kątem sportowym. Damjan był bowiem naszą czołową postacią, niemniej chciał już rozpocząć nowy etap w swojej karierze zawodniczej. Dlatego obie strony dość mocno negocjowały, ale uważam, że pieniądze, które finalnie udało się uzyskać, były naprawdę dobre.

Te wszystkie transfery, a także nasze racjonalne podejście do wydatków w czasach pandemii spowodowały, że wynik finansowy Spółki w tym roku jest najwyższy w historii Zagłębia Lubin. Jesteśmy z tego naprawdę dumni, gdyż jest to wynik ciężkiej pracy naprawdę wielu osób i należą się im za to ogromne brawa.

Porozmawiajmy więc trochę o czymś, co najmocniej nurtuje naszych kibiców, czyli o pierwszej drużynie. Zapytam najpierw o trenera Sevelę, gdyż w połowie roku klub przedłużył kontrakt ze szkoleniowcem o dwa lata. Czy to oznacza, że jego wizja rozwoju drużyny jest spójna z wizją Spółki?

- Należy zacząć od tego, że trener Sevela przychodził do Zagłębia Lubin jeszcze przede mną i dość szybko znalazł wspólny język z drużyną. My nie działamy impulsywnie, z czasem więc poznałem szkoleniowca lepiej, nakreślił mi dokładnie wizję swojego projektu. Myślę, że jest to na ten moment odpowiedni trener dla naszego klubu, spełniający wszystkie kryteria, jakie stawiamy przed szkoleniowcem. Nie boi się wprowadzać młodych zawodników do drużyny, a także stawiać na nich podczas meczów. Cieszy się szacunkiem zespołu, a i wynik sportowy w tym roku się broni. Gramy ciekawą piłkę, a przy tym widać duże zaangażowanie zespołu, co pokazały dobitnie nasze ostatnie mecze. Sukcesywnie rozwija tę drużynę, o czym świadczy choćby to, jak poukładał linię defensywy. Przed sezonem dużo o tym rozmawialiśmy, chcieliśmy przede wszystkim wyciągnąć wnioski z poprzedniej kampanii i budować skład właśnie od tyłu. Dodatkowo uważaliśmy, że należy wzmocnić konkurencję na każdej pozycji, a w drużynie młodość miała się przeplatać z doświadczeniem. Czas pokazał, że to udało się zrobić. Końcówka roku była dla nas naprawdę ciężka, dużo zawodników wypadało czy to z powodu choroby, czy urazu. A jednak w ich miejsce wskakiwali zmiennicy i wstydu nie przynieśli. Wystarczy spojrzeć na nasz ostatni mecz w tym roku, gdzie bez wielu graczy, z eksperymentalnie ustawioną linią obrony i przez większość spotkania grając w osłabieniu, dzielnie walczyliśmy do samego końca. W Szczecinie się nie udało, szkoda. Taki jest jednak futbol i nie umniejsza to zasług trenera Seveli. Dlatego chcemy, aby pracował w spokoju, dalej cierpliwie budując drużynę według własnego pomysłu.

Powiedział Pan, że chcieliście zbudować drużynę, w której młodość przeplata się doświadczeniem. To właśnie stąd brały się decyzję o przedłużeniach kontraktów z Lubomirem Guldanem, Filipem Starzyńskim, Jewgienijem Baszkirowem czy Kacprem Chodyną?

- W tym przypadku patrzymy w trochę szerszym kontekście. Rzeczywiście, dobieramy zawodników tak, aby w zespole te proporcje pomiędzy graczami doświadczonymi a młodymi były zachowane. Równolegle staramy się pewne ruchy uprzedzać, aby nie było takich sytuacji jak w roku poprzednim, gdzie kilku kluczowym piłkarzom kończyły się umowy i nie zostały w odpowiednim czasie przedłużone. W związku z czym związali się oni z innymi pracodawcami, a mam tu na myśli choćby Alana Czerwińskiego czy Bartosza Kopacza. Oczywiście, nie zawsze to się da zrobić, dlatego zawczasu chcemy wiedzieć, czy jest taka możliwość. Czy dany zawodnik i czy reprezentująca go agencja chcą z nami się wiązać, czy może mają inne plany. Nie chcemy bowiem inwestować w kogoś, kto nie widzi swojej przyszłości w Zagłębiu Lubin i nie ma znaczenia czy jest to zawodnik doświadczony czy młody. Nie pozwolimy, aby agencję stawiały nas pod ścianą i jeśli ktoś nie przyjmuje naszej oferty, to dla nas jasny sygnał.

Kto w takim razie trzyma przysłowiową „rękę na pulsie” w tym zakresie?

- Dużą pracę wykonuje tutaj dział skautingu na czele z Kubą Chodorowskim, który realizuje pewną wizję tego, jak ma wyglądać nasz zespół. Myślę, że transfery piłkarzy, którzy w ostatnim czasie dołączyli do Zagłębia Lubin były udane i się w nią wpisują. Oczywiście, nie wszyscy zawodnicy będą wzmocnieniem od razu. W transferach jest również ciężko zachować stuprocentową skuteczność i zdajemy sobie z tego sprawę. Część zawodników potrzebuje dłuższej aklimatyzacji, część się nie przebije, zawsze jest takie ryzyko. Dlatego ważną rzeczą w naszej polityce transferowej jest model pracy na wypożyczeniach. Dzięki czemu minimalizujemy koszty i gwarantujemy sobie możliwość wcześniejszego zakończenia współpracy. Nie obciążamy także budżetu, brnąc w wieloletnią umowę, która ciężko rozwiązać. Te podpisujemy tylko po pozytywnej weryfikacji jak to miało miejsce w przypadku Baszkirowa lub w sytuacji, gdy mamy praktycznie pewność, że dany transfer się obroni.

Wypożyczenia ogólnie dają nam wiele ciekawych opcji, od możliwości współpracy z dobrymi klubami europejskimi, zabezpieczenia pod kątem odpowiednich zapisów w tym wcześniejszego rozwiązania umowy, ale także zabezpieczamy się finansowo. Nie dość, że możemy negocjować choćby pokrywanie części wynagrodzenia, to dodatkowo nie obciążamy budżetu na wiele lat.

Ostatnio można odnotować inny, ciekawy trend jeśli chodzi o transfery Zagłębia Lubin. Biorąc pod uwagę średnią wieku sprowadzanych graczy, klub jest drugim miejscu w Polsce pod tym względem ze średnią na poziomie 24 lat. Czy w takim kierunku odmładzania zespołu chcecie iść?

- Na pewno jest to część naszych założeń, ale nie jest tak, że jeśli pojawi się intersujący piłkarz z doświadczeniem, to ze względu na zbyt duży wiek zostanie skreślony. Ogólnie przyjęło się tak, że młodszy zawodnik ma większy potencjał sprzedażowy, czyli mówiąc wprost, można na nim więcej zarobić. Pod kątem inwestycji jest to więc lepsza droga i pod tym kątem bacznie obserwujemy rynek. Efektem tego są choćby ostatnie nasze transfery czy to Łakomego z Legii Warszawa, czy Adamskiego z Miedzi Legnica. Mamy oczywiście świetną akademię, jedną z najlepszych w kraju, ale gdy pojawiają się takie „perełki”, to warto po nie sięgnąć. Tak naprawdę niewiele ryzykujemy, gdyż koszt takich transakcji jest relatywnie niski, a potencjał zawodnika jest naprawdę bardzo duży. Dla nas jest więc to inwestycja długoterminowa.

Przykład choćby Mateusza Bartolewskiego pokazuje, że nawet z poziomu trzeciej ligi można czasem sprowadzić ciekawego zawodnika.

- Zgadza się. Jest to nie tylko jednak wypadkowa obserwacji, ale i determinacji danego gracza. Przykład Bartolewskiego jest tutaj trafny, ale tak samo historia Kapra Chodyny jest warta pokazania. Gdy przychodziłem do klubu, Kacper chciał odchodzić do pierwszej ligi, ale my zaproponowaliśmy mu inną ścieżkę, licząc na jego potencjał i właśnie chęć rozwoju. Został z nami, fajnie wykorzystał swoją szansę i liczymy, że to będzie także sygnał dla innych, że ciężką pracą i profesjonalnym podejściem można zasłużyć na debiut, a nawet grę w dłuższym wymiarze czasowym. Mamy wielu młodych zawodników, którzy są pod baczną obserwacją sztabu. Część z nich już posmakowała gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak choćby Kruk czy Sypek. W kolejce są następni, mam tu na myśli Dudzińskiego, Lepczyńskiego, Czubana, Sławińskiego czy wspomnianych Łakomego i Adamskiego. Wszystko jest w nogach tych chłopców. My mamy na nich pomysł, a trener wizję, w jaki sposób wprowadzać ich do swojego zespołu. Oni muszą być cierpliwi i walczyć o swoje pięć minut, a gdy już dostaną szansę, to wykorzystać ją jak najlepiej. Przykłady Białka, Chodyny, ale także wcześniejsze Poręby pokazują, że się da.

Młodość jednak rządzi się swoimi prawami i nie wszyscy tą cierpliwość mają…

- Niestety, nie każdemu przedstawiona przez nas wizja rozwoju będzie odpowiadać. Czasem decyduje zawodnik, czasem agencja, a w jeszcze innych przypadkach determinuje to aspekt finansowy. My nie będziemy zgadzać się na pewne rzeczy, jeśli nie jest zgodne z naszą filozofią. Ufamy naszym trenerom, pracownikom, którzy mają odpowiednie kompetencje, aby oceniać potencjał graczy i na podstawie tego wyznaczać ścieżkę rozwoju. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to trudno. Nawet jeśli będzie to perspektywiczny chłopak, ale gra w Zagłębiu Lubin go nie interesuje, to decyzji nie zmienimy. Nikt nikogo nie będzie zmuszał, a taki zawodnik musi realizować się w innym miejscu.

Drużyna zakończyła już rundę jesienną i tuż po nowym roku uda się na obóz. Czy będzie to znów kierunek turecki i czy znajdzie się w samolocie w takim razie miejsce dla kilku młodych zawodników?

- Rzeczywiście, planowane są przygotowania w Turcji, gdzie mamy już sprawdzone zarówno bazę jak i hotele. Dodatkowym atutem jest także obecność wielu zespołów, w tym z Polski, choć w dzisiejszych czasach ciężko powiedzieć jak będzie z organizacją. Monitorujemy sytuację na bieżąco jeśli chodzi o obostrzenia i mamy nadzieje wylecieć do Belek w dniach 9 – 23 stycznia. Na obóz wyjadą wszyscy gracze pierwszego zespołu, bez kontuzjowanych. Znajdzie się za to miejsce dla kilku młodych zawodników, których postawa w tamtym roku była wysoko oceniana. Przy czym od razu  zaznaczę, że nie będziemy brali do Turcji kogoś, tylko dlatego, że jest z akademii. Dokładnie przeanalizowaliśmy, kto jest na jakim etapie i pojadą tylko ci, którzy na tę szansę zasłużyli. Będzie to dla nich na pewno cenne doświadczenie, jak i bodziec do dalszej pracy.

Pokazuje to, że na bieżąco współpracujecie z władzami Akademii.

- Tutaj się nic nie zmienia. Akademia Piłkarska KGHM Zagłębie jest kluczowa w strategii właściciela i tą drogą będziemy podążać. Dlatego priorytetem dla nas jest wychowanie kolejnych pokoleń młodych, zdolnych zawodników, którzy w przyszłości zasilą pierwszy zespół Zagłębia Lubin. A w niedalekiej przyszłości wyruszą od nas zdobywać „piłkarski świat”. Nasz Klub od lat z tego słynie i chcielibyśmy tę misję kontynuować.

W takim razie zapytam jeszcze o cele, jakie w nadchodzącym roku stawia Pan przed pierwszą drużyną?

- Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to jak już powiedziałem wcześniej, jesteśmy zadowoleni. W ostatnich miesiącach spotykaliśmy się kilkukrotnie z przedstawicielami naszych grup kibiców, z którymi na bieżąco współpracujemy. Za każdym razem dawali nam do zrozumienia, że chcą, aby ten zespół przede wszystkim walczył na boisku, niezależnie od tego z kim gramy i w jakich rozgrywkach. Myślę, że w tym roku udało się to osiągnąć, a pracując jeszcze nad stylem sportowym, możemy w następnym być jeszcze groźniejsi. W dalszym ciągu liczymy się przecież w walce o Puchar Polski, co moim zdaniem jest najkrótszą drogą do europejskich pucharów. Z drugiej strony te różnice w lidze także nie są wielkie, więc do każdego meczu w nowym roku przygotujemy się bardzo dobrze.

W kwestii przygotowania, to do sztabu w tym roku dołączyły dwie nowe osoby – odpowiadający za sferę mentalną Rafał Kubów i trener mobilności Monika Garboś. Skąd taki zamysł?

- Chcemy się rozwijać, podążać za aktualnymi trendami. Staram się słuchać potrzeb sztabu czy pierwszego zespołu i jeśli dostaję informację, że taka współpraca byłaby dla nas korzystna, to biorę to pod uwagę i taki pomysł realizujemy. Trener mentalny czy dodatkowy od mobilności, to w dzisiejszych czasach jest to coś normalnego i jeśli tylko mieści się to w budżecie, to chcemy iść w tym kierunku.

W takim razie czy w dobie pandemii wypracowany dobry wynik finansowy, o którym mówiliśmy wcześniej, daje mocne fundamenty pod dalszą pracę?

- Żyjemy obecnie w ciężkich czasach pandemii, gdzie wiele firm ma problemy finansowe. Żeby była jasność, my także musimy pewne rzeczy zmieniać, dokonywać cięć w niektórych pozycjach, aby zachować stabilność. Obecnie współpracujemy z właścicielem nad budżetem i nadchodzący rok na pewno będzie pod tym względem inny, bardziej wymagający dla nas. Nie wiemy, co będzie za kilka miesięcy, chcemy więc być przede wszystkim zabezpieczeni. Dlatego trzeba jasno powiedzieć, że te pieniądze, które zarabiamy, nie pójdą na transfery czy zwiększanie wynagrodzeń zawodników. Mamy pewne pułapy i będziemy się tego trzymać. Środki, które udało się wypracować w tym roku, pozwolą nam spokojnie przejść przez następny rok pod względem wypłacalności. Część z nich będziemy także chcieli zainwestować w infrastrukturę, ale tutaj decyzję podejmie właściciel.

Czego w takim razie powinniśmy sobie życzyć w nadchodzącym 2021 roku?

- W tym momencie najważniejsze jest zdrowie i chciałbym, aby każdy miał go jak najwięcej. Chciałbym również, aby nasi kibice mogli wrócić na trybuny. Ich wsparcie jest dla nas ważne i zespół też mocno odczułby to podczas spotkań domowych. Podobnie jak wsparcie właściciela, dzięki któremu bezpiecznie udało się przejść te kilkanaście ostatnich miesięcy. To było dla nas ważne, bo czas pandemii pokazał, że możemy coś planować, wybiegać myślami naprzód, a finalnie na wiele rzeczy możemy po prostu nie mieć wpływu. Miniony rok na pewno nauczył nas więc pokory. Nauczył także doceniać to, co mamy. Życzyłbym wszystkim, abyśmy ten nadchodzący zakończyli choćby podobnie jak 2020. Czyli finansowo bardzo dobrze, a sportowo dobrze. Pozwoli nam to się rozwijać i stale iść do przodu. Z tej okazji chciałbym również życzyć całej społeczności Zagłębia Miedziowego zdrowych, spokojnych i wesołych świąt. Mam nadzieję, że zobaczymy się jak najszybciej na Stadionie Zagłębia.

📲🎁 A Ty masz #OficjalnaKartaEkstraklasy ?

🆕 W listopadzie ruszyła wspólna inicjatywa PKO Bank Polski oraz CANAL+ Polska mająca na celu stworzenie dedykowanej oferty dla sympatyków piłki nożnej Ekstra...