Gwiazda rywala | Richmond Boakye / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Gwiazda rywala | Richmond Boakye 12 mar

Gwiazda rywala | Richmond Boakye

W niedzielę drużynę KGHM Zagłębia Lubin czeka trudne spotkanie z Górnikiem Zabrze. Stadion im. Ernesta Pohla nie jest łatwym terenem do zdobycia, a ponadto „Górnicy” mają w swoich szeregach wielu doświadczonych zawodników, którzy potrafią stworzyć sporo zagrożenia pod bramką rywali. Jednym z takich graczy jest z pewnością Richmond Boakye, czyli piłkarz, który może pochwalić się jednym z najlepszych CV w polskiej PKO Ekstraklasie.

12 mar 2021 14:00

Fot. Górnik Zabrze
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Nowy nabytek Górnika Zabrze przyszedł na świat 28 stycznia 1993 roku. Jako młody chłopiec postanowił dość szybko rozpocząć swoją przygodę z piłką. Najpierw od 2003 roku stawiał pierwsze piłkarskie kroki w drużynie Bechem United, natomiast po trzech latach kontynuował swoje szkolenie w DC United Ghana. To właśnie tam jego spory talent zauważyli skauci wielu europejskich klubów. Ostatecznie włoska Genoa okazała się najbardziej zdeterminowana, aby pozyskać młodego wówczas napastnika. Boakye przeprowadził się więc z Ghany do Europy i przez kilka kolejnych lat reprezentował barwy młodzieżowych drużyn „Czerwono-Niebieskich”.

W wieku zaledwie 17 lat zadebiutował na boiskach Serie A pod wodzą Gian Piero Gasperiniego. Z racji na młody wiek Boakye nie mógł jednak liczyć na regularne występy, więc podjęto decyzję o wypożyczeniu gracza do US Sassuolo. Afrykańczyk niemal z miejsca stał się kluczową postacią swojego nowego zespołu i w trakcie jednego sezonu rozegrał łącznie aż 32 spotkania na zapleczu włoskiej ekstraklasy, a ponadto dziesięć razy wpisał się na listę strzelców i zanotował trzy asysty. Po powrocie z wypożyczenia, piłkarzem mocno zainteresował się Juventus Turyn. „Stara Dama” wyłożyła cztery miliony euro, co było zadowalającą ofertą dla Genoi. Półtora miesiąca po podpisaniu kontraktu z 36-krotnym mistrzem Włoch, napastnik ponownie został wypożyczony do zespołu, w którym rozegrał bardzo udany sezon. Tak więc Boakye znów zaczął reprezentować barwy Sassuolo i jak się okazało, ponownie stanął na wysokości zadania i wykręcił jeszcze lepsze liczby. Mowa o jedenastu golach i sześciu ostatnich podaniach uzbieranych w 32 meczach. To jednak nie wystarczyło. Zawodnik nie zdobył zaufania trenera Juventusu, a chętnych na ponowne wypożyczenie napastnika wcale nie brakowało. W 2013 roku Ghańczyk trafił do Hiszpanii, a konkretnie do Elche występującego w LaLidze. Nie jest tajemnicą, iż na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii kluby prezentują wyższy poziom niż na boiskach Serie B. Przekonał się o tym sam Boakye, gdyż sezon 2013/14 zakończył z sześcioma bramkami na swoim koncie. Był to więc gorszy wynik od tych, które osiągał w poprzednich latach, jednak nie był również powodem do wstydu. Sztab szkoleniowy Juventusu wciąż nie wiązał z napastnikiem większych nadziei, w efekcie czego za niespełna trzy miliony euro piłkarz przeniósł się do Atalanty. Po transferze do „Nerazzurrich” utalentowany gracz po raz kolejny usłyszał, że musi ogrywać się w innym zespole. Przez kolejne lata Boakye zbierał cenne doświadczenie w holenderskim klubie Roda JC, a następnie w Latina Calcio, które zdecydowało się na definitywny transfer 13-krotnego reprezentanta Ghany. Scenariusz powtórzył się po raz trzeci. Boakye po podpisaniu kontraktu z nowym zespołem znów udał się na wypożyczenie, lecz tym razem trafił na Bałkany, a konkretnie do Crveny zvezdy. Piłkarz szybko zaskarbił sobie sympatię tamtejszych kibiców, po tym jak w trakcie rudny wiosennej aż dwanaście razy wpisywał się na listę strzelców. „Czerwono-Biali” za wszelką cenę chcieli zatrzymać Afrykańczyka w swoim zespole na dłużej, na co chętny był także sam Boayke. Tym samym rozpoczął się niezwykle udany okres zarówno dla samego zawodnika, jak i całego klubu. Razem z serbską ekipą trzykrotnie zdobył krajowe mistrzostwo, a ponadto regularnie trafiał do siatki. Szczególnie dobrze wspomina z pewnością rundę jesienną sezonu 2017/18, ponieważ strzelił wtedy 15 bramek w 14 spotkaniach, co niewątpliwie było wynikiem godnym pozazdroszczenia. Swoją przygodę w Belgradzie przerwał jedynie półrocznym pobytem w chińskim Jiangsu FC.

9 lutego obecnego roku Boakye związał się z Górnikiem Zabrze. Pozyskanie Ghańczyka od samego początku było określane mianem transferowej bomby. Niezbyt często zdarza się, aby piłkarz z tak bogatą przeszłością trafiał do polskiej Ekstraklasy. Nic więc dziwnego, że sympatycy Górnika od samego początku pokładają spore nadzieje w nowym zawodniku, którego zadaniem jest uzupełnienie luki po niezwykle wartościowym piłkarzu, jakim dla „Trójkolorowych” był Igor Angulo, a także stworzenie groźnego duetu strzeleckiego z Jesusem Jimenezem. Jak dotąd Boakye zdążył już wystąpić w czterech meczach PKO Ekstraklasy, lecz nie zdołał jeszcze wpisać się na listę strzelców.

Czy Richmond Boakye nie wykorzystał w pełni swojego talentu? Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sam zawodnik, jednak fakt, iż dziewięć lat temu napastnik został pozyskany przez Juventus, tylko potwierdza to, że posiadał on wcale niemałe umiejętności. Być może w poprzednich latach zabrakło stabilizacji i dłuższej gry dla jednego klubu, ale czasu się już nie cofnie. Gra w barwach „Górników” jest dla Ghańczyka dobrą okazją na odbudowanie się i ponowne udowodnienie, że jest w stanie ustrzelić w sezonie dwucyfrową liczbę goli. Mamy jednak nadzieję, że jego przełamanie nadejdzie po niedzielnym meczu z KGHM Zagłębiem Lubin.