Debiut kolumbijskiego gladiatora | #75latZL / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Debiut kolumbijskiego gladiatora | #75latZL 12 mar

Debiut kolumbijskiego gladiatora | #75latZL

Dziś ramach cyklu #75latZL cofniemy się o piętnaście lat, do 2006 roku. Wówczas, 10 marca, KGHM Zagłębie Lubin zmierzyło się na wyjeździe z Lechem Poznań prowadzonym przez Czesława Michniewicza, a debiut w barwach Miedziowych zaliczył Manuel Arboleda.

12 mar 2021 15:00

Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Sezon 05/06 był zaledwie preludium do kolejnych rozgrywek, w których Miedziowi potwierdzili dobrą dyspozycję i zdobyli swoje drugie Mistrzostwo Polski w historii. Ważnym elementem układanki trenera Czesława Michniewicza z mistrzowskiego sezonu był sprowadzony rok wcześniej Kolumbijczyk, Manuel Arboleda. Do Lubina "Gladiator z Cuzco" trafił z peruwiańskiego klubu Cienciano w styczniu 2006 roku.

W połowie sezonu 05/06 sytuacja Miedziowych wyglądała stosunkowo dobrze. W porównaniu do poprzednich rozgrywek było o niebo lepiej. Zagłębie na zakończenie rundy jesiennej zajmowało 6. miejsce z dorobkiem 25 punktów i mając do rozegrania zaległy mecz z Pogonią Szczecin. Jedynym problemem, na jaki trzeba było zwrócić uwagę, to długa przerwa między ligowymi spotkaniami. Przed pojedynkiem z Lechem Poznań z 10 marca, ostatni mecz w Ekstraklasie Miedziowi zagrali 3 grudnia z Odrą Wodzisław Śląski. Wygrali wówczas 2:0.

W podobnej sytuacji do meczu z Zagłębiem przystępował Lech Poznań. Kolejorz na zakończenie pierwszej rundy wygrał 2:0 z Arką Gdynia i przesunął się na 5. miejsce, wyprzedzając Miedziowych. Ich mecz na inaugurację wiosny również został przesunięty na kwiecień, więc drugą rundę zaczynali meczem z podopiecznymi Franciszka Smudy.

KGHM Zagłębie Lubin (Trener: Franciszek Smuda): 21. Mariusz Liberda – 22. Łukasz Mierzejewski, 4. Michał Stasiak, 5. Manuel Arboleda, 16. Filipe, 9 Wojciech Łobodziński, 14. Dariusz Jackiewicz, 6. Andrzej Szczypkowski, 26. Łukasz Piszczek (86’ 17. Dawid Plizga), 11. Michał Chałbiński, 7. Maciej Iwański.

Lech Poznań (Trener: Czesław Michniewicz): 1. Krzysztof Kotorowski – 25. Artur Marciniak, 15. Bartosz Bosacki, 3. Anderson, 6. Błażej Telichowski (80’ 23. Jakub Wilk), 11. Zbigniew Zakrzewski, 13. Maciej Scherfchen, 19. Michał Goliński (71’ 16. David Topolski), 7. Piotr Świerczewski, 27. Tomasz Szewczuk (58’ 17. Marcin Wachowicz), 9. Piotr Reiss.

Skład Miedziowych uległ przekształceniu w formacji defensywnej. Z zawodników, którzy grali na jesień, swoją pozycję utrzymali tylko Michał Stasiak i Mariusz Liberda. Na lewej stronie pojawił się Filipe, zastępując Davida Kalouska, natomiast miejsce Roberta Kłosa na prawej obronie zajął Łukasz Mierzejewski. Również Petr Pokorny nie utrzymał swojej pozycji. U boku Stasiaka zastąpił go debiutujący Manuel Arboleda.

Mecz już w 2. minucie mógł zacząć się dobrze dla Miedziowych. Lewą stroną boiska popędził Filipe, który znalazł się daleko od własnego pola karnego. Walcząc z Arturem Marciniakiem, zapędził się aż pod linię końcową boiska, skąd starał się wrzucić piłkę w szesnastkę rywali. Tam jednak dobrze ustawiony był Krzysztof Kotorowski, który futbolówkę złapał w koszyczek.

Na kolejną ciekawą akcję nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie ze stałego fragmentu gry, z okolic 25 metra przed bramką Lecha, potężnie uderzał Michał Stasiak. Po drodze jednak futbolówka zmieniła tor lotu, bo trącił ją Michał Chałbiński. Przytomna interwencja Kotorowskiego uchroniła gospodarzy przed stratą bramki.

Trzeba przyznać, że zdecydowanie bardziej aktywni byli w pierwszej części spotkania zawodnicy Miedziowych. Raz za razem wyprowadzali ataki. Brakowało jednak wykończenia, tak jak w akcji z 19. minuty. Na lewym skrzydle odnalazł się Chałbiński, który wycofał futbolówkę do Dariusza Jackiewicza. Pomocnik Zagłębia odegrał piłkę na środek boiska, przed pole karne rywali. Tam podanie przejął Maciej Iwański i po szybkiej klepce z kolegą miał okazję na pokonanie Kotorowskiego. Jego strzał był jednak za słaby. Trzeba zauważyć, że w tej akcji mocno przeszkodził Chałbiński, który niepotrzebnie wbiegł przed Iwańskiego, utrudniając mu zdobycie bramki. Po chwili znów swoją akcję miało Zagłębie. Jackiewicz sprytnie przerzucił piłkę nad swoim rywalem, ale strzał jednego z naszych napastników minął bramkę Kotorowskiego.

W odpowiedzi na groźne ataki lubinian, swój pierwszy poważny atak wyprowadził Lech. Po rajdzie swoim prawym skrzydłem piłkę pod pole karne Mariusza Liberdy dogrywał Maciej Scherfchen. Już przed naszą szesnastką futbolówkę przejął Tomasz Szewczuk i uderzył z półobrotu. Piłka minęła bramkę Miedziowych, ale było to pierwsze ostrzeżenie dla Zagłębia. Kilka minut później, po rzucie rożnym, na bramkę uderzał Michał Goliński, ale również niecelnie.

W 31. minucie Kolejorz dostał doskonałą okazję na objęcie prowadzenia. Niefortunna interwencja Andrzeja Szczypkowskiego sprokurowała rzut karny dla gospodarzy. Nasz kapitan, chcąc wybić piłkę z pola karnego, zagrał ją ręką. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na wapno. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Piotr Reiss. W jesiennym spotkaniu Lecha z Zagłębiem kapitan Kolejorza rozstrzelał Miedziowych. Tym razem górą był jednak Mariusz Liberda. Golkiper lubinian skutecznie rozproszył swojego rywala, niekonwencjonalnie skacząc na linii pola bramkowego. Reiss uderzył w swoje prawo, a Liberda idealnie rzucił się i zatrzymał jego techniczny strzał.

Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, a duża w tym zasługa dobrze pracujących bloków defensywnych obu zespołów. Arboleda dobrze współpracował ze Stasiakiem, powstrzymując ataki Lecha.

Początek drugiej połowy nie zachwycił tak jak pierwsze 45 minut. Na groźną akcję trzeba było poczekać aż do 61. minuty. Wówczas z rzutu wolnego na bramkę Mariusza Liberdy uderzał Piotr Reiss, ale nasz golkiper spokojnie odprowadził piłkę, która przeleciała obok słupka. Chwilę później kapitan Lecha miał kolejną okazję na zdobycie bramki. Pod naszym polem karnym zakręcił obrońcami Zbigniew Zakrzewski i wystawił piłkę Reissowi, który ewidentnie chciał się zrewanżować za zmarnowany rzut karny. Jego strzał poszybował jednak wysoko ponad bramką.

W 73. minucie Zagłębie w końcu przełamało szyki obronne Lecha. Swojego 11. gola w sezonie strzelił Michał Chałbiński, który idealnie wykończył dośrodkowanie Wojciecha Łobodzińskiego. Wcześniej "Łobo" znalazł się sam na prawym skrzydle, skąd mógł precyzyjnie dograć piłkę do swoich kolegów w polu karnym Kotorowskiego. Nasz napastnik z kolei wykorzystał bardzo złe ustawienie obrońców Kolejorza, wyprzedził ich i na wślizgu wpakował piłkę do bramki.

Był to pierwszy i zarazem ostatni gol w tym spotkaniu. Wynik nie uległ już zmianie, choć w 80. minucie okazję z kolejnego rzutu wolnego miał Piotr Reiss. Zamiast uderzać, zdecydował się jednak na dośrodkowanie, które łatwo wyłapał Liberda.

Doskonała praca praktycznie nowego bloku defensywnego z debiutującym Manuelem Arboledą oraz genialna interwencja Mariusza Liberdy, który obronił rzut karny, dały Miedziowym ważne zwycięstwo na inaugurację rozgrywek rundy wiosennej sezonu 05/06. Do końca sezonu "Gladiator z Cuzco" stał się kluczowym elementem składu Miedziowych i przyczynił się do zajęcia przez Zagłębie trzeciego miejsca.