Po dwóch stronach barykady | #75latZL / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Po dwóch stronach barykady | #75latZL 4 maj

Po dwóch stronach barykady | #75latZL

W końcówce sezonu 2006/2007 sytuacja w czubie tabeli mogła zmienić się w każdej chwili. O ostateczny triumf w rozgrywkach dzielnie walczyło Zagłębie Lubin i GKS Bełchatów. Ostatecznie, to dopiero w ostatnim pojedynku ówczesnych rozgrywek Miedziowi zapewnili sobie drugie Mistrzostwo Polski. W międzyczasie o utrzymanie walczyła wówczas Pogoń Szczecin. Na cztery kolejki przed końcem sezonu lubinianie pozbawili jednak "Portowców" wszelkich złudzeń.

4 maj 2021 16:45

Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

Sezon 06/07 przeszedł już do historii. Legendarne już rozgrywki zakończone zdobyciem przez KGHM Zagłębie Lubin drugiego mistrzostwa Polski miały swoje wzloty i upadki. Nie zaczęły się dla nas dobrze, przez co posadę stracił Edward Klejndinst. Pod wodzą Czesława Michniewicza Miedziowi zaczęli grać znacznie lepiej i regularniej. Po drodze potrafili pokonać między innymi Legię Warszawa, Lecha Poznań czy Cracovię. Przyszło także wysokie zwycięstwo z Arką Gdynia. Mimo to sytuacja wciąż nie była klarowna. Przed meczem 27. kolejki w grze o mistrzostwo pozostawały dwa zespoły. KGHM Zagłębie będące wiceliderem z 53 punktami na koncie oraz GKS Bełchatów na pozycji lidera, który zgromadził o dwa oczka więcej niż Miedziowi.

Zdecydowanie jaśniej wyglądała sytuacja na dole ówczesnej tabeli. Stawkę zamykała Pogoń Szczecin z 16 punktami na koncie. Zaraz przed nią znajdowały się Wisła Płock (17 pkt) oraz Górnik Łęczna (20 pkt) i Górnik Zabrze (21 pkt). Portowcy mieli jednak niebywałe problemy w tym sezonie. Od siedemnastu kolejek nie potrafili wygrać spotkania. W międzyczasie zanotowali jedynie cztery remisy. Pozostałe ich spotkania to porażki. Podopieczni trenera Bogusława Baniaka koniecznie potrzebowali przełamania, jeżeli chcieli myśleć jeszcze o utrzymaniu. Niestety, na ich nieszczęście, na ich drodze stanęło walczące o mistrzostwo KGHM Zagłębie.

KGHM Zagłębie Lubin (Trener: Czesław Michniewicz): 1. Michal Václavík, 19. Grzegorz Bartczak, 4. Michał Stasiak, 27. Vidas Alunderis (72’ 2. Mateusz Żytko), 5. Manuel Santos Arboleda Sánchez (80’ 18. Dawid Banaczek), 9. Wojciech Łobodziński, 8. Mateusz Bartczak, 7. Maciej Iwański (76’ 14. Dariusz Jackiewicz), 24. Marcin Pietroń, 17. Rui Miguel Melo Rodrigues, 26. Łukasz Piszczek.

Pogoń Szczecin (Trener: Bogusław Baniak): 48. Radosław Majdan, 19. Piotr Celeban, 13. Julcimar Conceição de Souza, 4. Otávio Dutra, 22. Thiago Silveira da Silva, 8. Marek Kowal (46’ 11. Tiago Martins Leite), 15. Leândro da Silva Campos, 23. Marcelo Barbosa de Oliveira, 7. Márcio Roberto da Silva Inácio Garibaldi Tinga (19’ 14. Murilo Rufino Barbosa Lilo), 5. Edi Carlo Dias Marçal Andradina, 18. Élton Aparecido de Souza (75’ 6. Felipe dos Santos Reis).

Patrząc na składy obu zespołów, w oczy rzuca się przede wszystkim słynna "brazylijska Pogoń". Projekt, który miał zdominować ligę, stał się przyczyną fatalnej postawy "Portowców" w Ekstraklasie. Być może na papierze Ci zawodnicy byli mocni, jednak na boisku nie stanowili kolektywu, przez co łatwo ulegali swoim przeciwnikom.

Ten stan rzeczy wyraźnie zarysował się już w pierwszej części spotkania rozgrywanego 12 maja 2007 roku w Lubinie. Na przerwę piłkarze obu drużyn schodzili przy wyniku 4:1 dla gospodarzy. Najpierw, w 4. minucie "Portowców" ukąsił Mateusz Bartczak. Kwadrans po pierwszym gwizdku sędziego gola zdobył Rui Miguel. Pełna dominacja Miedziowych miała swoje przełożenie na wynik i po niecałych trzydziestu minutach na listę strzelców wpisał się niezawodny Wojciech Łobodziński. W 32. minucie nadzieję Pogoni przywrócił Edi Andradina, który rzut karny przekuł na gola. Próżne były jednak myśli gości, że uda im się osiągnąć pozytywny rezultat. Trzy minuty po rzucie karnym wynik pierwszej połowy ustalił Vidas Alunderis. Obrońca Miedziowych w 35. minucie podwyższył prowadzenie gospodarzy na 4:1.

Nie przyniosły "Portowcom" korzyści zmiany przeprowadzone w przerwie meczu. Ani wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Lilo, ani Tiago Martins, który na początku drugiej części meczu zastąpił jednego z trzech Polaków, którzy wyszli w podstawowym składzie Pogoni, nie potrafili stworzyć dla swojego zespołu dogodnych sytuacji.

Inaczej miało się to w przypadku Miedziowych. Podbudowani wysokim prowadzeniem gospodarze nie kwapili się do zmasowanych ataków na bramkę Radosława Majdana i szanowali wynik. W 72. i 76. minucie trener Czesław Michniewicz zdecydował się na zmiany w ekipie KGHM Zagłębia. Pierwszy boisko opuścił strzelec jednej z bramek Alunderis, a zastąpił go Mateusz Żytko. Jako drugi z placu gry zszedł Maciej Iwański. Jego natomiast zastąpił Dariusz Jackiewicz i trzeba przyznać, że szkoleniowiec lubinian miał nosa, bo pomocnik KGHM Zagłębia wpisał się na listę strzelców w 79. minucie. Tempo gry nieco się zwiększyło, co zaowocowało kolejnym golem dla gości. Wprowadzony w drugiej połowie Martins pokonał w 82. minucie Michala Václavíka. Nie był to jednak koniec wrażeń. Kiedy zarówno kibice, jak i piłkarze Pogoni oczekiwali końcowego gwizdka, który oszczędziłby gościom dalszych upokorzeń, to wówczas padł ostatni, szósty gol dla KGHM Zagłębia. Wprowadzony na murawę pod koniec spotkania Dawid Banaczek pokonał w 87. minucie Majdana. Chwilę później sędzia zakończył mecz.

Można powiedzieć, że "Portowców" ten zimny prysznic pozbawił szans na utrzymanie się w lidze. Do końca sezonu szczecińska drużyna przegrała jeszcze trzy mecze, tym samym przedłużając swoją fatalną serię spotkań bez zwycięstwa do 21. Z dorobkiem 16 punktów Pogoń zajęła ostatnie miejsce w lidze i z hukiem spadła na zaplecze Ekstraklasy. Tymczasem Miedziowi po drodze do ostatecznego triumfu ulegli Górnikowi Łęczna oraz wygrali z Widzewem i Legią. Ostateczne zwycięstwo ze stołeczną drużyną dał nam upragnione mistrzostwo Polski. Na kolejny pojedynek z "Portowcami" przyszło nam czekać aż do 2012 roku.