Gwiazda rywala | Kristopher Vida / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Gwiazda rywala | Kristopher Vida 9 wrz

Gwiazda rywala | Kristopher Vida

Łatka najdroższego transferu w historii klubu może być sporym obciążeniem dla piłkarza, który przychodzi w nowe miejsce. Od razu, bowiem presja oczekiwań wobec niego wzrasta. Zarówno kibice, jak i eksperci liczą, że zawodnik szybko wkomponuje się zespołu, co nie zawsze się jednak udaje. Wystarczy kilka słabszych spotkań, aby pojawiły się głosy mówiące o tym, że suma przeznaczona na gracza była zbyt wysoka. W ubiegłym sezonie właśnie taką drogę przebył nowy nabytek Piasta Gliwice - Kristopher Vida. Węgierski skrzydłowy zdecydowanie nie imponował formą, w PKO Ekstraklasie zdobył tylko jedną bramkę. Od początku obecnej kampanii Vida prezentuje się jednak znakomicie, o czym najlepiej świadczy sierpniowa nominacja do nagrody Piłkarza Miesiąca.

9 wrz 2021 11:45

Fot. piast-gliwice.eu
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

Kristopher Vida swoją przygodę z piłką rozpoczął w wieku czterech lat, kiedy to dołączył do niewielkiej szkółki piłkarskiej FC Goldball 94. Już od najmłodszych lat wyróżniał się na tle rówieśników, dzięki czemu wkrótce zaczęły o niego zabiegać najbardziej renomowane węgierskie akademie piłkarskie. Piłkarz szkolił się w młodzieżowych drużynach Vasas FC oraz Videotonu, jednak to po transferze do zespołu Honved U17 jego kariera nabrała tempa. W wieku szesnastu lat wypatrzyli go skauci holenderskiego FC Twente. Wydawało się, że transfer do ligi, w której zazwyczaj odważnie stawia się na graczy młodych okaże się strzałem w dziesiątkę. Tym bardziej, że zaledwie rok wcześniej pierwsza drużyna „The Tukkers” sięgnęła po jedyne w historii mistrzostwo Holandii, do czego przyczynili się zawodnicy dopiero wchodzący do seniorskiej piłki tacy jak Luuk de Jong czy Miroslav Stoch. Niestety, Vida nie zdołał zbliżyć się do ich osiągnięć. Zarówno w zespole do lat 19, jak i w klubowych rezerwach miał spore problemy z regularną grą, często nie dostawał nawet powołania do meczowej osiemnastki. Dopiero ostatnie tygodnie spędzone w drugiej drużynie FC Twente przyniosły wyraźną poprawę. Węgier po przestawieniu na środek ataku zdobył kilka bramek m.in. w konfrontacjach ze Spartą Rotterdam czy FC Dordrecht. Zaliczył również asystę w ligowym starciu z De Graafschap, po którym przedstawiciele tego klubu zaczęli zabiegać o jego angaż. Co prawda trenerzy FC Twente chcieli zatrzymać Węgra, inne zdanie w tej kwestii mieli jednak działacze, którzy nie przedstawili mu oferty przedłużenia wygasającego kontraktu. Dzięki temu Vida trafił ostatecznie do De Graafshap, w którym o miejsce w składzie rywalizował m.in. z Piotrem Parzyszkiem.

W nowym klubie Vida ceniony był przede wszystkim za cechę, którą odznacza się do dziś, mianowicie boiskową uniwersalność. Najczęściej grał, jako wysunięty napastnik, w razie konieczności mógł również z powodzeniem wystąpić na obu skrzydłach, a nawet jako ofensywny pomocnik. Jego walory przydały się szczególnie w pierwszym sezonie, kiedy to zanotował osiem trafień, przyczyniając się tym samym do wywalczenia awansu do Eredivisie. W niej jednak zarówno Vidzie jak i całemu zespołowi wiodło się znacznie gorzej, dość powiedzieć, że De Superboeren czekali na pierwsze zwycięstwo do czternastej serii gier… Węgierski zawodnik zaczął odgrywać coraz mniejszą rolę w drużynie, pod koniec sezonu był już jedynie graczem rezerwowym. W zasadzie jedynym przebłyskiem Vidy była bramka zdobyta w konfrontacji z Ajaxem Amsterdam na Johan Cruyff Arena. Nie przyniosła ona jednak punktów zespołowi, który po barażowej rywalizacji pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową. Spadek klasę niżej spowodował odejście kilku piłkarzy w tym również Vidy. Skrzydłowy zdecydował się podpisać kontrakt ze DAC Dunajska Streda. Nowy klub wybrał nieprzypadkowo, DAC, które, na co dzień występuje w lidze słowackiej, w całości zarządzane jest przez Węgrów. Z tego kraju pochodzą nie tylko działacze klubu, ale również kibice, tamtejszy region w większości zamieszkiwany jest, bowiem przez mniejszość węgierską. Z tego też powodu piłkarz nie miał wątpliwości, w którym miejscu chce kontynuować swoją piłkarską karierę.

Przeprowadzka na południe zapoczątkowała bardzo udany okres dla Kristophera Vidy. Węgier regularnie strzelał i asystował w lidze, zadebiutował również w europejskich pucharach, gdzie przyczynił się do wyeliminowania Cracovii. Jego dobra forma nie uszła uwadze selekcjonerowi kadry, który powołał go na spotkania w ramach eliminacji Mistrzostw Europy. Na początku sezonu 2019/2020 Vida był już postrzegany, jako jedna z największych gwiazd ligi. Skrzydłowy nie tylko znalazł się w jedenastce rundy jesiennej, zajmował również czołowe miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców rozgrywek. Skuteczną walkę o koronę króla strzelców uniemożliwił mu rekordowy transfer do Piasta Gliwice. W zespole Waldemara Fornalika piłkarz szybko wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce, nie zachwycał już jednak tak jak jeszcze kilka tygodni wcześniej w Dunajskiej Stredzie. Co najważniejsze brakowało mu liczb, zaledwie dwie bramki zdobyte w ciągu osiemnastu miesięcy to wynik wręcz katastrofalny. Vida na boisku wyglądał po prostu jak ciało obce, co zauważył również trener, który coraz oszczędniej korzystał z jego usług. Po zakończeniu ubiegłego sezonu wiele wskazywało na to, że drogi klubu oraz piłkarza rozejdą się. Trener Fornalik postanowił jednak dać ostatnią szansę skrzydłowemu, który jak na razie nie rozczarowuje.

Kristopher Vida w obecnym sezonie jest pewnym punktem Piasta Gliwice. W dotychczasowych sześciu spotkaniach piłkarz już trzykrotnie wpisał się na listę strzelców, zgłaszając swój akces do miana najlepszego strzelca drużyny. Możliwe, że na jego dobrą formę wpłynęła wiadomość o tym, że nie jest już najdroższym transferem w historii klubu. Zarówno na Jakuba Świerczoka, jak i na Damiana Kądziora włodarze Piasta wydali latem więcej. Pewnym jest natomiast, że po odejściu pierwszego z nich zespołowi może brakować rasowego egzekutora, stąd też niezwykle ważne jest, aby pozostali zawodnicy przejęli na siebie ciężar zdobywania bramek. Wydaje się, że Vida dysponuje odpowiednimi atutami, które pozwolą mu, choć w części załatać lukę po polskim snajperze.