BARTOSZ SLISZ | Ciągle mamy parę asów w rękawie / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
BARTOSZ SLISZ | Ciągle mamy parę asów w rękawie 8 lis

BARTOSZ SLISZ | Ciągle mamy parę asów w rękawie

Podstawowy pomocnik KGHM Zagłębia w tym sezonie, który w dalszym ciągu widzi rezerwy zarówno w swojej grze jak i zespołu. Przed niedzielnym spotkaniem z Rakowem Częstochowa podpytaliśmy młodego gracza „Miedziowych” o kilka istotnych kwestii. Zapraszamy!

8 lis 2019 09:36

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

Bartek, przed nami 15. kolejka PKO Ekstraklasy w ramach której czeka nas mecz z Rakowem Częstochowa. Czy już czujecie się przygotowani pod kątem tego rywala?

- Myślę, że tak. Zapomnieliśmy już o ostatniej porażce z Koroną Kielce, wyciągnęliśmy wnioski, choć i na pewno przegrana w ostatniej kolejce boli. Niemniej z Rakowem będziemy musieli udowodnić, że to był tylko wypadek przy pracy i ta jedna porażka mogła się zdarzyć. Mam nadzieję, że już takich błędów jak w Kielcach nie popełnimy.

Analizowaliście przeciwnika, czy jeszcze za wcześnie?

Na tę chwilę ciężko i intensywnie trenujemy, przygotowujemy się pod ten mecz. Jeszcze dokładnie nie analizowaliśmy, na to przyjdzie czas bliżej niedzieli, aczkolwiek każdy z nas jest świadomy jaką drużyną jest Raków, ile ma punktów i w jaki sposób może nam zagrozić.

A gdybyś miał wskazać mocne strony Zagłębia przed niedzielnym spotkaniem, to co by to było?

- Myślę, że nie ma co zdradzać naszych mocnych stron, bo ciągle mamy parę asów w rękawie.  Chciałbym, abyśmy pokazali je w niedzielnym meczu i tym zaskoczyli naszego przeciwnika.

Czy jest dla Was przeszkodą pora rozgrywania następnego spotkania, czy to nie ma większego znaczenia?

- Nie ma to większego znaczenia. Graliśmy ostatnio w Pucharze Polski ze Stilonem o godzinie 13.00 i wypadliśmy nieźle. Wiemy z czym to się je, więc nie będzie to dla nas problem.

Dostałeś powołanie do kadry młodzieżowej Czesława Michniewicza U-21, gdzie wcześniej zapraszany byłeś szczebel niżej. Czy wpływa na Ciebie to mobilizująco, czy nie patrzysz na to która kadra, ważne jest powołanie?

- Zawsze jestem zadowolony, gdy dostaje powołanie do kadry, nieważne czy to jest U-20, czy U-21. Choć nie powiem… czuję większą satysfakcję, gdy jest to starszy rocznik. Mam cele postawione na ten sezon i wierzę, że dostanę szanse w najbliższym meczu.

Pierwsze pojawiły się powołania do kadry U-20, gdzie jeździłeś ostatnio. Zapewne dostałeś informacje, że kolega z klubu Łukasz Poręba pojedzie na zgrupowanie. Nie przeszło Ci przez myśl, że może nie dostaniesz szansy? Czy miałeś wcześniej jakąś wiadomość od trenera Michniewicza?

Nie miałem żadnego kontaktu z trenerem, ani żadnej informacji. Spodziewałem się tego, ale mimo wszystko czułem lekki niepokój przed ogłoszeniem listy powołanych.

Podczas ostatniej, 14. kolejki rozgrywek PKO Ekstraklasy zawodnik „Portowców” Adam Frączak przebiegł najdłuższy dystans w sezonie – ponad trzynaście kilometrów. Uważasz, że jest to jakiś wyznacznik, że można dać od siebie więcej, czy nie analizujesz swoich statystyk?

- Na pewno zawsze po meczu patrzę jaki dystans przebiegłem, więc dla mnie jest to istotna informacja. Adam udowodnił, że można jeszcze więcej tych kilometrów zrobić jeszcze więcej i za to należą się słowa uznania. Osobiście, byłoby miło taką barierę przekroczyć, ale jest tak, że to będzie od teraz moim priorytetem.

Kamil Piątkowski, twój kolega z akademii zagra po drugiej stronie barykady. Nie wykluczone, że spotkacie się na boisku.

- Zgadza się. Jest szansa, że w tym spotkaniu uda się zagrać przeciwko sobie jeśli tylko trener Sevela zdecyduje się wystawić mnie w składzie. Myślę, że sentymentów nie będzie, jesteśmy profesjonalistami. Kamil jest w dalszym ciągu moim kolegą. Łączą nas wspólne czasy z Zagłębia, ale jeżeli sytuacja będzie wymagała „przyostrzenia” gry, to to zrobię. Na boisku nie ma sentymentów.

Dzień przed meczem z Rakowem, rezerwy KGHM Zagłębia Lubin zmierzą się z Twoją macierzystą drużyną, ROW-u Rybnik. Czy serce będzie biło troszkę mocniej gdy piłka będzie zarówno pod jedną, jak i drugą bramką?

- Na pewno postaram się przyjść na mecz. Będę śledził poczynania kolegów zarówno z Lubina, jak i Rybnika. Są do odległe dla mnie czasy, nie patrzę na to w taki sposób. Liczę i wierzę w to, że Zagłębie zwycięży.

A w jaki sposób możesz zachęcić kibiców do przyjścia na stadion w niedziele?

- Sądzę, że ostatnie mecze są dobre w naszym wykonaniu, nie licząc oczywiście starcia z Koroną. Tak jak na początku wspomniałem, mecz w Kielcach to był wypadek przy pracy. Jako drużyna pokazujemy futbol na wysokim poziomie, strzelamy dużo bramek. Nie ma więc co zachęcać, przyjdźcie na stadion i sami zobaczcie!