W Pucharze z Jagą po raz trzeci / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
W Pucharze z Jagą po raz trzeci 8 sie

W Pucharze z Jagą po raz trzeci

Do tej pory w rozgrywkach pucharowych los skojarzył Zagłębie z Jagiellonią dwukrotnie. Ale i tak działo się w tych meczach niemało. Karnego nie strzelił Dzidosław Żuberek, z boiska wylatywał Rafał Hubscher, w Zagłębiu debiutował Wojciech Łobodziński a o awansie jednej z drużyn decydował tzw. "srebrny gol". Zapraszamy na krótką podróż w czasie do 2003 roku.

8 sie 2017 19:05

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin

Udostępnij

Ekstraklasa

Najpierw jednak cofniemy się znacznie bliżej. Kibice bowiem z pewnością lepiej pamiętają mecz sprzed 2 lat, gdy podopieczni trenera Piotra Stokowca pojechali do Białegostoku na mecz 1/8 finału Pucharu Polski.

Miedziowi byli wtedy beniaminkiem Ekstraklasy i wystartowali co najmniej przyzwoicie. Po 9 kolejkach mieli 15 punktów i wraz z Legią oraz Pogonią Szczecin utworzyli grupę pościgową za liderującym Piastem.

Jaga z kolei miała tylko jeden punkt mniej i zajmowała 5. lokatę. Pojedynek pucharowy zapowiadał się świetnie. By dotrzeć do tej fazy Miedziowi musieli wyeliminować Nadwiślana Góra i Błękitnych Stargard Szczeciński. Białostoczanie zaś wygrali w 1/16 finału z Pogonią Szczecin.

Faworyta trudno było jednak wskazać. Co prawda to Zagłębie zajmowało wyższe miejsce w tabeli, ale grało na wyjeździe i wciąż było jedynie beniaminkiem.

Michał Probierz i Piotr Stokowiec rzucili do walki wszystkie siły. Górą jednak był szkoleniowiec Zagłębia. Jeszcze w pierwszej połowie - dzięki bramkom Michala Papadopulosa i Krzysztofa Piątka - Miedziowi wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do samego końca.

- Dwa dni mniej na regenerację to na tym poziome spora różnica - tłumaczył po meczu Michał Probierz. Miał na myśli fakt, że Zagłębie poprzedni mecz grało w piątek, Jagiellonia zaś w niedzielę.

Nie zmienia to jednak faktu, że Miedziowi byli w tym spotkaniu dużo lepsi i to oni awansowali do ćwierćfinału, gdzie spotkali się z Lechem Poznań.

Karny Żuberka, srebrna bramka i falstart

W Pucharze Polski oba zespoły spotkały się jeszcze jeden raz. Chodzi o sezon 2003/2004, gdy barwy Jagiellonii reprezentowali tacy piłkarze jak Jacek Chańko, Dzidosław Żuberek czy Mariusz Dzienis. W koszulkach Zagłębia po boisku biegali zaś m. in. Wojciech Olszowiak czy Tomasz Salamoński.

Rozegrany 2 sierpnia 2003 roku mecz II rundy (dziś 1/16 finału) był również debiutem w nowych barwach takich piłkarzy jak Wojciech Łobodziński czy Robert Kłos.

Obie drużyny grały wtedy na zapleczu Ekstraklasy, ale pucharowy mecz był tylko przetarciem. Liga ruszała bowiem tydzień później. Jagiellonia była w niej beniaminkiem po pewnym awansie z III ligi, natomiast Zagłębie wciąż nie mogło się otrząsnąć po pamiętnych barażach z Górnikiem Łęczna.

Mimo złych wspomnień to lubinianie objęli prowadzenie w Białymstoku. W 17. minucie dośrodkowanie Ireneusza Kowalskiego wykorzystał wspomniany Olszowiak i strzałem głową pokonał Andrzeja Olszewskiego.

Przewaga niedawnych ekstraklasowiczów nie podlegała dyskusji i do przerwy widać było, kto jeszcze miesiąc wcześniej grał na najwyższym szczeblu, a kto dopiero na trzecim poziomie rozgrywek.

Obraz gry zmienił się w drugiej połowie. Już po kwadransie wyrównał Mariusz Dzienis i w Białymstoku doszło do dogrywki.

Warto wspomnieć, że w tamtych rozgrywkach obowiązywała zasada tzw. "srebrnej bramki". Mało kto o niej pamięta, bo zniknęła z futbolu tak szybko, jak się w nim pojawiła. Oznaczała ona, że w przypadku, gdy jedna z drużyn zakończy pierwszą część dogrywki prowadzeniem, to mecz zostaje zakończony po 105 minutach.

Tak niestety stało się wtedy w Białymstoku. Co prawda w 94. minucie karnego nie wykorzystał jeszcze Dzidosław Żuberek (chwilę przed nim czerwoną kartkę ujrzał Rafał Hubscher), ale osiem minut później wygraną Jadze dał Wojciech Kobeszko.

W tamtej edycji rozgrywek Jagiellonia awansowała do półfinału, Zagłębie zaś skupiło się na lidze. I opłaciło się, bo Miedziowi już po roku wrócili na najwyższy szczebel, a trzy lata później świętowało swój drugi tytuł mistrzowski. Z liderem w postaci Wojciecha Łobodzińskiego.

Jak zakończy się środowe starcie między Zagłębiem i Jagiellonią? Podobnie jak w spotkaniu sprzed 2 lat, faworyta trudno wskazać. Znowu jednak mamy do czynienia z meczem na szczycie ligowej tabeli. Przypominamy, że Zagłębie jest przecież liderem rozgrywek, a Jagiellonia zajmuje w nich trzecie miejsce.

To chyba wystarczająca rekomendacja, by pojawić się jutro na trybunach?